Duniaszka |
Dzisiaj w nocy musiałam wstać z łóżka. Zaspana weszłam do łazienki, a w umywalce leży sobie Dunia. Najpierw pomyślałam, że mam jakieś zwidy, ale nie, Dunia faktycznie spała jak suseł.
Owszem, bywało parę razy, że Duniaszka w wannie noc spędzała. Ostatnio w te wielkie mrozy. To nawet kocyk jej podścielałam, ale w duchu od kretynek wymyślałam.
Chociaż łażenie po wszystkich łazienkowych urządzeniach to u naszych kotów norma, to jednak tego jeszcze nie było, aby tak sobie chrapać w umywalce.
Nawet miałam zamiar zdjęcie jej zrobić, ale ponieważ było około trzeciej nad ranem machnęłam ręką na kocicę. I na aparat.
A potem przypomniałam sobie, że to przecież nic wielkiego; Maru też lubi robić toaletę tam, gdzie na to miejsce jest wyznaczone, a potem słodko przysnąć:
Tak, tak:
Odkąd wpadłam na zdjęcia kota Maru autorstwa jego opiekuna Mugumogu, stałam się wielbicielką ich obu.
Tysiące fotografii i setki filmów, jakie zrobił temu przepięknemu zwierzątku Mugumogu podziwiać można na YouTube albo na blogu (link obok).
Najwspanialsze jest to, że filmy pokazują zwierzaka w całkowicie naturalnych, zupełnie nie reżyserowanych sytuacjach, nie ma w nich żadnych wymuszanych zachowań kota, żeby było śmieszniej(?), bardziej ciekawie(?). Nie ma żadnego przebierania zwierzęcia, wsadzania do czegoś lub na coś, i temu podobnych bzdur, po to jedynie, aby epatować widza.
I co też wyjątkowo mi się podoba, nie ma na tych filmach żadnej muzyki (ani muzyczki), a dźwięki tylko okolicznościowe, można by powiedzieć; szelest papieru, tupot kocich nóżek, odgłos wywracanych kartonów , kubełków czy zabawek.
Maru się bawi, odkrywa świat, je, śpi, leniuchuje, uczy się, a z każdego takiego filmiku, małego arcydziełka, przebija miłość człowieka do zwierzęcia, i odwrotnie. Maru ma rajskie życie. Zwyczajnie, jak to u Japończyków!
Maru jest pięknym, mądrym, kochanym kotem.
Mugumogu jest wspaniałym opiekunem i najlepszym na świecie fotografem swego kota.
Znam i obserwuję Maru od dawna. A podziwiam go tym bardziej, że w życiu nie spotkałam kota o tak stoicko - flegmatycznym usposobieniu. Pozdrawiam, Marta z Lublina
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka ma sześć kotów, i jeden z nich prawie stale leżakuje w umywalce.
OdpowiedzUsuńJa też mam ochotę na kotka, ale nie wiem czy sobie z nim poradzę. Co mam zrobić z moimi kaktusami? Czy kotek nie pokaleczy się o nie? I mieszkam na 3 piętrze i przez prawie pół roku mam otwarty balkon? Przecież kotek może wyskoczyć. I albo się mocno potłucze, albo mi ucieknie. I nie wiem, co mam zrobić.
Marto, więc Maru i jego fotograf mają
OdpowiedzUsuńw Polsce już dwie fanki:)
To jest wyjątkowe, wyjątkowe zwierzątko. Zresztą całkiem, jak moje koty;)
Pozdrawiam serdecznie
Terro, po prostu musisz mieć kota, musisz!
OdpowiedzUsuńKot to lepsze samopoczucie, zdrowie, humor, lepsza jakość codzienności.
Jasne, że to również obowiązki wobec niego, i niemałe wcale.
O kaktusy się nie martw; kot szybko uczy się, że nie skacze się na coś, co kłuje.
Oczywiście balkon musiałabyś zabezpieczyć siatką. Upadek z piętra czasem strachem się kończy, ale niestety, najczęściej złamaniem kończyny, albo jeszcze gorzej.
Serdecznie Cię namawiam: przygarnij jakiegoś biedaka, może ze schroniska? Tam los zwierząt jest najgorszy :(
Wiele pozdrowień Terko
Ja też zakochałam się w Maru.
OdpowiedzUsuńNiestety, siatki na balkonie nie mogę zamontować. Nie pozwala na to moja klaustrofobia. Z okien widzę same mury sąsiednich bloków i jak jest cieplej, to trochę świata mogę zobaczyć wychylając się z balkonu. I psychicznie ta siatka źle by na mnie działała,
I już sama nie wiem, co mam zrobić...
A po tych dzisiejszych filmikach mój apetyt na kotka rośnie.
ja też znam
OdpowiedzUsuńod czasu gdy pisałam z Japończykami o psach
pozdrawiam miło
Cała rodzina i znajomi w ubiegłą sobotę na spotkaniu towarzyskim zasiedli przed monitorem i ogladaliśmy Maru.A ,ŻE TO BYLI SAMI KOCIARZE...Maru piękny, ciekawski i uparty a przy tym ten cudowny u kotów wyraz lekko nadąsanej mordki- u niego wyjątkowy.Tak ,tak , kota nalezy mieć bezwzglednie.pozdrawiam ciepło ma. ol. su
OdpowiedzUsuńDonata, Ty to o psach z całym światem możesz:)!
OdpowiedzUsuńA Maru świetny jest, prawda?
Pozdrawiam Cię
Izo, przyjemność mi sprawiłaś tą informacją!
OdpowiedzUsuńTylko kociarze prawdziwi (czyt. szaleni) potrafią docenić urok Maru
i artyzm Mugumogu.
Ale, czy Państwo zauważyli, że Maru wcale nie ma japońskich oczu;)?!
Wiele pozdrowień Izo i dla Ryśka głaski
Maru ma oczywiście cudne kocie oczy. Jest fantastyczny! Ja także mam zrobioną sesję zdjęciową kota w łazience. Co dziwniejsze mój Teo też wybrał umywalkę jako cudowne miejsce na leżakowanie. Przedstawię te zdjęcia w następnym wpisie, bo przed komputerem mój kot jest tak zabawny, że już nawet mnie nie denerwuje, że zupełnie nie mogę pracować. Może to trochę nawet dziwne, no to oczywiście, że mnie nie denerwuje tylko rozśmiesza...Przerywam wtedy pracę, włączam mu coś co się cały czas rusza, biorę aparat i mam zajęcie dodatkowe, he,he...
OdpowiedzUsuńBoję się, że mój blog stanie się kocim blogiem.
Ech te kociaki - można by o nich bez przerwy pisać... i czytać!!!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Jolu, ale dlaczego Twój blog nie miałby się stać kocim?! Też coś!
OdpowiedzUsuńPrzecież Teo teraz będzie u Was najważniejszy!
Zresztą on Ci to właśnie uświadamia:)
muszę Ci powiedzieć, że zanim weszłam na blogi to urzędowałam u Japończyków w księgach gości
OdpowiedzUsuńu nich się spotkałam, że możemy wklejać w księgach gości fotografie
a popisałam o psach i kotach też
bo w moim życiu był czarno-biały kociak i szaraczek
już przeszły za tęczowy most
a teraz jest tylko w Krakowie/u mojej mamy/ Fredek, który stracił swoją pańcię;-((
pozdrowionka nockowe
.....................
a teraz się uczę naprawiać swój komp
Umywalka to ulubione miejsce Rysia. Jolka czasem wchodzi do pralki ( pustej rzecz jasna...) a reszta okupuje kaloryfery... Pozdrowienia z Siedliska!
OdpowiedzUsuńw zeszłym roku wsadziłam kije aby mi samochodami nie wjeżdżali na roślinki
OdpowiedzUsuńa w tym roku mam bazie a nie kije;-)
aby nie przekrakać to mahonia wypuszcza pąki kwiatowe, bez listeczki, japońskie roślinki pod śniegiem trzymają się dobrze a i wrzośce kwitną
mogłabym wymieniać jeszcze
miłych snów
u nas -12 to było w grudniu
śnieg jeszcze całkiem nie stopniał a roślinki poczuły, że bliżej wiosna;-)
no i psiaki zaczęły mniej jeść a nie się opychać!
No to tak: Teo jest już dużym kotkiem - 1 czerwca jest urodzony. Jak każdy szanujący się kotek w tym wieku ciągle dostaje małpiego rozumu.Bryka już wszędzie, znaczy się zadomowił u nas na dobre. Ma za sobą pierwsze wizyty u pana doktora.Czeka go jeszcze zabieg, niestety. Zabieg być musi, bo kotek już marzec czuje, a co będzie dalej???
OdpowiedzUsuńJest kotkiem wspaniałym !
Na blogu dużo będzie o kotach - nie zdecydowałam się jednak na blog jednotematyczny.Czasami jakieś ciekawostki niech będą.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Oj jakie cudeńko:) Ale ja się chciałam zapytowywać Ciebie, droga Ma.Ol.Su. gdzie Ty to nam znikasz na długie tygodni? Hę????
OdpowiedzUsuńBuziolki ślę:)
Na kocie opowieści serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieplutkie zostawiam:))
deZeal, ja teraz dla koralików głowę tracę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i domek cały