Józef Chełmoński W ogródku, 1869, olej na płótnie, 53,5x44,5. Muzeum Sztuki Łódź
Świat właściwie jeszcze zielony, ale już, już z przebarwiającymi się liśćmi, ze zbiorem plonów w naszych ogrodach, sadach, na działkach.
Co prawda u nas, po majowych mrozach, tylko w maliniaku chwilę posiedzieć można i kubek owoców zebrać, ale i to dobre; akurat do babeczek na deser.
Skrzydlate, to raczej biedę klepią:Trochę tylko wiśni zjadły, jarzębinę doszczętnie ogołociły, i bez czarny, a teraz do nielicznych gron winorośli się dobierają.
Kosy, z którymi ogród dzielimy, stół swój wspomagają kocim jedzeniem. Oprócz nich do kocich misek spory tabun jeży młodych i starszych co wieczór maszeruje. No to my, żeby karmy nastarczyć dla całej tej hałastry, i żeby nikt głodny spod ludzkiego domu nie odchodził, już najtańsze chrupki w ALDI kupujemy. I oczywiście cieszymy się, że to nie głodne sarny i inne jelonki pod drzwi podchodzą. Bo, na przykład Elżbieta, u podnóża Karkonoszy mieszkająca, przez calutką zimę ‘swoim’ zwierzakom dostarczać musi worami marchew i buraki.
Przychodzi też mama jeżyca z jednym swoim maluchem.On jest wielkości, tak mniej więcej, sporej myszy. Przy nim sama wygląda niczym szafa gdańska. O tego malca martwimy się najbardziej, bo przecież przed zimą nie zdąży już sadełka nabrać, czyli nie osiągnie wagi niezbędnej aby wiosny doczekać. Może, futrowany parę razy na dobę, w lepszej by się znalazł kondycji przed zapadnięciem w sen zimowy. Ale musielibyśmy mamie go zabrać, a to przecież
dzikie zwierzątko jest. Na taki kidnaping się nie piszemy. Trudno, będzie jak matka-natura zdecyduje.
A tymczasem pajączki tkają babiego lata niteczki tak delikatne, że aż stały się synonimem materii najbardziej cieniutkich i zwiewnych. I fruwają na nich niczym ptaki; podobno potrafią się przemieszczać na niewiarygodną odległość, nawet kilkuset kilometrów.
Siedzę sobie na ganku, obserwuję przyrodę. Słonka promienie łagodnie grzeją. Zupełnie nie ruszają mnie okna brudne jak w parowozie, ani nawet góra prasowania. Po prostu: Babim latem się rozkoszuję.