10 czerwca 2009

Piwoniowe kraje



Chociaż jest tak zimno, że cały czas zastanawiam się, jak to właściwie jest z tym ocieplaniem się klimatu, to jednak drzewa są zielone, a kwiaty zakwitają.
Teraz rozwinęły się piwonie, za którymi przepadam. Pachną tak słodko i świeżo zarazem, że przytulenie twarzy do piwoniowego bukietu jest zawsze chwilą najwyższej przyjemności.

Wśród wielbicieli piwonii, których zapewne wielu, był i nasz noblista. Jeden z moich wierszy ulubionych to właśnie ten: "Piwonie kwitną, białe i różowe / A w środku każdej, jak w pachnącym dzbanie / Gromady żuczków prowadzą rozmowy / Bo kwiat jest dany żuczkom na mieszkanie..."
I, w przeciwieństwie do prozy, której admiratorką raczej nie jestem, jeszcze jeden szczególnie mi się podoba. Poeta w swoim ogrodzie, w Kaliforni. Ten nastrój, ten spokój, ta błogość, są urzekające:
"Dzień taki szczęśliwy / Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie /Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium /Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć /Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć /Co przydarzyło się złego, zapomniałem /Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem /Nie czułem w ciele żadnego bólu /Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle."

W ogrodzie, oprócz piwonii, rosną na potęgę pieczarki, i inne grzyby, i to w takich ilościach, że można byłoby codziennie potrawy z nich robić. Niestety, nie wiemy, czy to grzyby jadalne, choć wyglądają bardzo zachęcająco. Porównywałam je z ilustracjami w książkach i na stronach o grzybach w Sieci, ale stuprocentowej pewności co do ich "zjadliwości" nie nabrałam, więc nie będę ryzykować.
Zatrucie grzybami bardzo przykre jest, a my wolelibyśmy, jak mówi Jarek "umierać zdrowo".

Ale najważniejszą nowiną ogrodową jest zachowanie naszego jeżyka Kubusia. On właśnie znalazł sobie damę serca, i zaloty trwają od wczesnego popołudnia, co o tyle dziwne jest, że jak dotąd zawsze dopiero po zmierzchu zaczynał być aktywny. Jednak wiadomo; na miłość każda pora jest dobra. Jeśli panienka przyjmie awanse Kubusia to doczekamy się gromadki jeżąt.

Jeże rozmnażają się podobnie całkiem jak koty, samiczka rodzi dwa razy w roku do siedmiu maluchów, ciąża trwa 2 miesiące, dzieci, otwierające oczka po dwóch tygodniach, wychowuje wyłącznie matka. No i dobrze, że chociaż one same starają się o swoje wyżywienie. Bo nasze kociska, które do okruszka wyjadły już zapasy z ostatniej przesyłki, teraz z niecierpliwością oczekiwały na powrót Schatz z urlopowych wojaży, mając nadzieję na kolejną porcję smakołyków. I nie zawiodły się. Bo na Whiskasy nie mogły już patrzeć.

Czas tak szybko płynie, że te parę tygodni minęło jak z przysłowiowego bicza trzaskanie, i nasi Nadreńczycy wrócili w domowe pielesze, wypoczęci, zadowoleni, opaleni, pełni wrażeń i zdrowi. A że portfele znacznie lżejsze się zrobiły? No cóż, przyjemności zawsze kosztują.

16 komentarzy:

  1. śliczny kwiat
    a jeżyki? cudownie
    będziesz ciocią jeżyków
    .........
    przy mojej działce na wąskotorówce urodziły się 4 kociaki
    matki nie widać
    może przychodzi nockami
    nie wiem
    i co mamy robić?
    wąskotorowcy chcą je uśpić
    a ja kombinuję jak koń pod górę
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Donata, jeżeli kocicy nie widać cały dzień to oznacza, że stało się nieszczęście. Kotki NIGDY (wyjątki nieliczne są) nie porzucają swoich dzieci. Małe, ślepe i całkowicie bezbronne, bez matki nie przeżyją. Człowiek może próbować je ratować, ale to jest bardzo trudne zadanie i wymaga całkowitego oddania się tej sprawie.
    Jeżeli kocica by się pojawiła, to trzeba ją teraz karmić, ona sama nie da rady tyle upolować, aby się wyżywić (+ mieć zdolność do produkowania mleka) i być w dobrej kondycji.

    O ile mama maluchów dalej będzie nieobecna, to niestety nie ma wyjścia i lepiej dla kociąt, aby je humanitarnie, u weterynarza, uśpić. Inaczej i tak zginą, ale w cierpieniach. Bardzo przykre.

    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki
    one mają dopiero 3 lub 4 dni
    popytam jeszcze raz wąskotorowców czy ją widują
    ......
    ja dokarmiać ją mogę jeśli zobaczę
    jeszcze jej nie widziałam
    szkoda tylko, że będą się włuczyć po śmietnikach kiedy dorosną

    OdpowiedzUsuń
  4. One prawdopodobnie nie dorosną. To są właśnie takie kocie tragedie.

    Wzięłabym wszystkie koty świata do siebie, gdyby to było tylko możliwe!

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze nic nie wiem bo nie mam kogo spytać;-(

    OdpowiedzUsuń
  6. nieszczęście się stało
    kotka nocą zabrała maluchy i poszła gdzieś
    .......
    przed nocą zajrzał do nich elektryk i rzuciła się na niego
    pewnie dlatego je gdzieś przeniosła;-(
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedusia.
    Szkoda, że nie przeniosła dzieci na Twoją działkę!
    Ale skąd mogła wiedzieć, że u Ciebie byłyby bezpieczne!?

    OdpowiedzUsuń
  8. te przebłyski słonka są rzadkie
    pozdro weekendowe

    OdpowiedzUsuń
  9. ona mnie też nie zna
    nie wiem czy też by się na mnie nie rzuciła w obronie kociąt

    OdpowiedzUsuń
  10. Piwonie to rzeczywiście cudownej urody kwiaty.
    Jeżyków gratuluję, może będą...
    Pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jolanto, jeż Kubuś, którego uważamy za "swojego" ma własny domek w naszym (jego?) ogródku. Więc rodzinę może śmiało zakładać!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. może i ja kiedyś będę miała róże
    bo te róże są sąsiada;-)
    buziorki poranne

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżowa rodzinka, to coś wyjątkowo uroczego. Mam nadzieję, że Kubuś zostanie szczęśliwym ojcem/matką. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Błękitna, już za 60 dni się okaże, czy nasz skraweczek ziemi na tyle ekologiczny jest, że mogą na nim świat ujrzeć dzikie zwierzątka!

    OdpowiedzUsuń
  15. posyp solą ślimaka
    zaraz zginie
    a tam gdzie nie chcesz aby wchodziły posyp miejsca
    buzialki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)