Chociaż jest tak zimno, że cały czas zastanawiam się, jak to właściwie jest z tym ocieplaniem się klimatu, to jednak drzewa są zielone, a kwiaty zakwitają.
Teraz rozwinęły się piwonie, za którymi przepadam. Pachną tak słodko i świeżo zarazem, że przytulenie twarzy do piwoniowego bukietu jest zawsze chwilą najwyższej przyjemności.
Wśród wielbicieli piwonii, których zapewne wielu, był i nasz noblista. Jeden z moich wierszy ulubionych to właśnie ten: "Piwonie kwitną, białe i różowe / A w środku każdej, jak w pachnącym dzbanie / Gromady żuczków prowadzą rozmowy / Bo kwiat jest dany żuczkom na mieszkanie..."
I, w przeciwieństwie do prozy, której admiratorką raczej nie jestem, jeszcze jeden szczególnie mi się podoba. Poeta w swoim ogrodzie, w Kaliforni. Ten nastrój, ten spokój, ta błogość, są urzekające:
"Dzień taki szczęśliwy / Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie /Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium /Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć /Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć /Co przydarzyło się złego, zapomniałem /Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem /Nie czułem w ciele żadnego bólu /Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle."
W ogrodzie, oprócz piwonii, rosną na potęgę pieczarki, i inne grzyby, i to w takich ilościach, że można byłoby codziennie potrawy z nich robić. Niestety, nie wiemy, czy to grzyby jadalne, choć wyglądają bardzo zachęcająco. Porównywałam je z ilustracjami w książkach i na stronach o grzybach w Sieci, ale stuprocentowej pewności co do ich "zjadliwości" nie nabrałam, więc nie będę ryzykować.
Zatrucie grzybami bardzo przykre jest, a my wolelibyśmy, jak mówi Jarek "umierać zdrowo".
Ale najważniejszą nowiną ogrodową jest zachowanie naszego jeżyka Kubusia. On właśnie znalazł sobie damę serca, i zaloty trwają od wczesnego popołudnia, co o tyle dziwne jest, że jak dotąd zawsze dopiero po zmierzchu zaczynał być aktywny. Jednak wiadomo; na miłość każda pora jest dobra. Jeśli panienka przyjmie awanse Kubusia to doczekamy się gromadki jeżąt.
Jeże rozmnażają się podobnie całkiem jak koty, samiczka rodzi dwa razy w roku do siedmiu maluchów, ciąża trwa 2 miesiące, dzieci, otwierające oczka po dwóch tygodniach, wychowuje wyłącznie matka. No i dobrze, że chociaż one same starają się o swoje wyżywienie. Bo nasze kociska, które do okruszka wyjadły już zapasy z ostatniej przesyłki, teraz z niecierpliwością oczekiwały na powrót Schatz z urlopowych wojaży, mając nadzieję na kolejną porcję smakołyków. I nie zawiodły się. Bo na Whiskasy nie mogły już patrzeć.
Czas tak szybko płynie, że te parę tygodni minęło jak z przysłowiowego bicza trzaskanie, i nasi Nadreńczycy wrócili w domowe pielesze, wypoczęci, zadowoleni, opaleni, pełni wrażeń i zdrowi. A że portfele znacznie lżejsze się zrobiły? No cóż, przyjemności zawsze kosztują.
śliczny kwiat
OdpowiedzUsuńa jeżyki? cudownie
będziesz ciocią jeżyków
.........
przy mojej działce na wąskotorówce urodziły się 4 kociaki
matki nie widać
może przychodzi nockami
nie wiem
i co mamy robić?
wąskotorowcy chcą je uśpić
a ja kombinuję jak koń pod górę
buziaki
Donata, jeżeli kocicy nie widać cały dzień to oznacza, że stało się nieszczęście. Kotki NIGDY (wyjątki nieliczne są) nie porzucają swoich dzieci. Małe, ślepe i całkowicie bezbronne, bez matki nie przeżyją. Człowiek może próbować je ratować, ale to jest bardzo trudne zadanie i wymaga całkowitego oddania się tej sprawie.
OdpowiedzUsuńJeżeli kocica by się pojawiła, to trzeba ją teraz karmić, ona sama nie da rady tyle upolować, aby się wyżywić (+ mieć zdolność do produkowania mleka) i być w dobrej kondycji.
O ile mama maluchów dalej będzie nieobecna, to niestety nie ma wyjścia i lepiej dla kociąt, aby je humanitarnie, u weterynarza, uśpić. Inaczej i tak zginą, ale w cierpieniach. Bardzo przykre.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
dzięki
OdpowiedzUsuńone mają dopiero 3 lub 4 dni
popytam jeszcze raz wąskotorowców czy ją widują
......
ja dokarmiać ją mogę jeśli zobaczę
jeszcze jej nie widziałam
szkoda tylko, że będą się włuczyć po śmietnikach kiedy dorosną
One prawdopodobnie nie dorosną. To są właśnie takie kocie tragedie.
OdpowiedzUsuńWzięłabym wszystkie koty świata do siebie, gdyby to było tylko możliwe!
jeszcze nic nie wiem bo nie mam kogo spytać;-(
OdpowiedzUsuńnieszczęście się stało
OdpowiedzUsuńkotka nocą zabrała maluchy i poszła gdzieś
.......
przed nocą zajrzał do nich elektryk i rzuciła się na niego
pewnie dlatego je gdzieś przeniosła;-(
buziaki
Biedusia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie przeniosła dzieci na Twoją działkę!
Ale skąd mogła wiedzieć, że u Ciebie byłyby bezpieczne!?
te przebłyski słonka są rzadkie
OdpowiedzUsuńpozdro weekendowe
ona mnie też nie zna
OdpowiedzUsuńnie wiem czy też by się na mnie nie rzuciła w obronie kociąt
Piwonie to rzeczywiście cudownej urody kwiaty.
OdpowiedzUsuńJeżyków gratuluję, może będą...
Pozdrawiam cieplutko:))
Jolanto, jeż Kubuś, którego uważamy za "swojego" ma własny domek w naszym (jego?) ogródku. Więc rodzinę może śmiało zakładać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
może i ja kiedyś będę miała róże
OdpowiedzUsuńbo te róże są sąsiada;-)
buziorki poranne
Jeżowa rodzinka, to coś wyjątkowo uroczego. Mam nadzieję, że Kubuś zostanie szczęśliwym ojcem/matką. :)
OdpowiedzUsuńBłękitna, już za 60 dni się okaże, czy nasz skraweczek ziemi na tyle ekologiczny jest, że mogą na nim świat ujrzeć dzikie zwierzątka!
OdpowiedzUsuńmiłej niedzieli
OdpowiedzUsuńposyp solą ślimaka
OdpowiedzUsuńzaraz zginie
a tam gdzie nie chcesz aby wchodziły posyp miejsca
buzialki