O zwierzętach naszych i przygarniętych oraz o życiu codziennym
20 stycznia 2010
Zima u Vivaldiego wspaniała po prostu jest
Oj, nie cierpię tej pory roku, nie cierpię. Ale zima, choć nie taka, jak nasza tegoroczna, bo włoska i osiemnastowieczna, w wydaniu dźwiękowym Antonio Vivaldiego, urzeka mnie; cudowna jest.
Powyżej, ściągnięty z YouTube Koncert nr 4 f-moll zatytułowany Zima, z jego Le quattro stagioni czyli Czterech Pór Roku.
Słucham , słucham , słucham jest extra czuję się błogo rozleniwiłam się mąż kupił szampana , czasem ma chłop gest. Pozdrowionka z najmroźniejszego zakątka polski;)
ma.ol.su.-z definicji nie włączam dżwięku podczas moich wędrówek po blogach ale u CIEBIE zrobiłam wyjątek i jakże nie żałuję.Znany ,zgrany do bólu fragment Vivaldiego a we mnie wciąż wywołuje ciarki na plecach.Wspaniały,porywający-dzięki za tę małą ucztę muzyczną.Zachciało mi sie posłuchać pozoztałych pór roku i już wrzuciłam płytę do torebki-mam ten komfort,że mogę słuchać płyt w pracy.A ja jeśli mam wybrać w ciemno ulubioną płytę do słuchania ,taką z muzyką poważną ,to są to "Wariacje goldbergowskie"J.S.bacha. bardzo pozdrawiam i przyznam bez bicia,że zimowe obrazki darowałam sobie,wiem,że mi wybaczysz.
Kochana, co za rozkosz dla moich uszu!!! Jakże ja lubię muzykę poważną. Sztandarowe "kawałki": "Cztery pory roku", "Lot trzmiela", "Jezioro łabędzie", "Taniec z szablami", "Dla Elizy"... te nuty mogą towarzyszyć mi każdego dnia. Wydobywają z głębi mego serca największe pokłady ciszy, spokoju, skupienia zadumy i miłości... Ale się rozmarzyłam :)) Dzięki Kochana :*
Zamknęłam oczy... Na całym ciele przeszywające ciarki... "Odleciałam"... nie wiem dokąd, ale z całą pewnością przez te 8 minut i 40 sekund nie byłam w swoim "m"... Piękna była to wyprawa w nieznane, zwłaszcza, że godzina sprzyjająca... 03:20 w nocy...
Doroto, właśnie, ta błogość, o której piszesz oddaje i mój stan ducha, kiedy słucham tak pięknych rzeczy. No, a do tego ten szampan; wieki już nie piłam. Pozdrawiam
Muzyka super! Natchnela mnie by ponownie jak przez ostatnie dni wyruszyc na focenie plenerowe! wczorajsza sesja 5 godzin na 18 stopniach mrozu i 2500 fotek. palce mi odmarzly, a dreszcze czuje do dzis! Ale kataru ani nic podobnego nie zauwazam przynajmniej na razie! Wiec w droge juz czas wyruszyc!:)
niestety tylko dwa pod kaloryfelkami się grzeją dwa w przyczepie kampingowej się stosunkują;-) tak! i jeść nie chcą zakochane jak jasna ch'ra! ........ koteczka którą dokarmiam ma budkę zrobioną ze steropianu i tam mieszka i jak dzisiaj nie zamarzła to i już nie zamarznie bo nie przewiduję temp. -30 a odczuwalna dzisiaj prawie taka była;-( niestety
Donata, Vivaldi nawet dla chorych dobroczynny jest, zapewniam Cię, że "nie wyje"!:)
Mam wielką, wielką nadzieję, że Twoja podopieczna, ta bezdomna koteczka, bezpiecznie jednak w budce przezimuje. Chyba wiesz, że za każdego zwierzaka uratowanego LOS nagradza nas stukrotnie?
Czyli kiedy spodziewamy się ślicznych szczeniaczków?
Vivaldi faktycznie leczy wszelkie dusze - i te rozmarzone i te rozkojarzone. To prawdziwy na dusze nasze balsam. Z powodów zupełnie dla mnie niezrozumiałych miałam zablokowany poprzedni blog i musiałam z niego zrezygnować. Zapraszam na codzienne wpisy na zupełnie nowiutkim blogu. Może tego mi nie zamkną? Najmądrzejsi tego nie wiedzą. Jak ma się dużego pecha, to wszystko jest możliwe. Pozdrawiam cieplutko:))
Jolu, witaj znów,po przerwie. Dobrze, że znasz się na tych komputerowych ustrojstwach i możesz tak swobodnie po serwisach się poruszać (czyt. i codziennie nawet nowy blog zakładać).
Szkoda oczywiście duża, że poprzednie nie do odzyskania są. Ale chyba szybko to nadrobisz, pokazując nam znowu urodę świętokrzyskiej ziemi. To czekamy.
o nie, nie szczeniaczków nie będzie nie ma mowy abym potem się martwiła gdzie znajdą domki a jak coś gra to moja sunia wyje a moi sąsiedzi schorowani słuchają wciąż ''białego misia'' nie wiem może nic innego nie mają tylko kilka razy po dziesiąt lat
no dzisiaj odsuchałam ale wolę obrazy za muzyką nigdy nie przepadałam bo kocham ciszę kiedyś słuchałam i tańcowałam, itp. itd dzisiaj wszystko mnie boli, więc jeszcze żyję;-) buziorki
Tak jest! Wszystko się zgadza, to znaczy uroki świętokrzyskiej ziemi będą.Będą też i inne ciekawostki bo natura moja przekorna bardzo jest i jak oni mnie jeden blog usunęli, to ja na to miejsce kilka innych pewnie założę. Póki co mam drugi - o "moich" ukochanych kociaczkach. I bardzo serdecznie zapraszam:))
mam kilka blogów i tam też są fotki morza a teraz nawet nie mam ochoty tam jeździć w zimie zimno w lecie tłok i korki na trasie szkoda mi na tyle godzin zostawiać same zwierzaczki pozdrawiam miło
Słucham , słucham , słucham jest extra czuję się błogo rozleniwiłam się mąż kupił szampana , czasem ma chłop gest. Pozdrowionka z najmroźniejszego zakątka polski;)
OdpowiedzUsuńma.ol.su.-z definicji nie włączam dżwięku podczas moich wędrówek po blogach ale u CIEBIE zrobiłam wyjątek i jakże nie żałuję.Znany ,zgrany do bólu fragment Vivaldiego a we mnie wciąż wywołuje ciarki na plecach.Wspaniały,porywający-dzięki za tę małą ucztę muzyczną.Zachciało mi sie posłuchać pozoztałych pór roku i już wrzuciłam płytę do torebki-mam ten komfort,że mogę słuchać płyt w pracy.A ja jeśli mam wybrać w ciemno ulubioną płytę do słuchania ,taką z muzyką poważną ,to są to "Wariacje goldbergowskie"J.S.bacha.
OdpowiedzUsuńbardzo pozdrawiam i przyznam bez bicia,że zimowe obrazki darowałam sobie,wiem,że mi wybaczysz.
Kochana, co za rozkosz dla moich uszu!!!
OdpowiedzUsuńJakże ja lubię muzykę poważną. Sztandarowe "kawałki":
"Cztery pory roku",
"Lot trzmiela",
"Jezioro łabędzie",
"Taniec z szablami",
"Dla Elizy"... te nuty mogą towarzyszyć mi każdego dnia. Wydobywają z głębi mego serca największe pokłady ciszy, spokoju, skupienia zadumy i miłości...
Ale się rozmarzyłam :))
Dzięki Kochana :*
Zamknęłam oczy...
OdpowiedzUsuńNa całym ciele przeszywające ciarki...
"Odleciałam"... nie wiem dokąd, ale z całą pewnością przez te 8 minut i 40 sekund nie byłam w swoim "m"...
Piękna była to wyprawa w nieznane, zwłaszcza, że godzina sprzyjająca... 03:20 w nocy...
Doroto, właśnie, ta błogość, o której piszesz oddaje i mój stan ducha, kiedy słucham tak pięknych rzeczy.
OdpowiedzUsuńNo, a do tego ten szampan; wieki już nie piłam.
Pozdrawiam
Izo, mam podobnie ze sprawą muzyki na blogach.
OdpowiedzUsuńAle tu,w poście, chciałam pokazać, że zima za oknem (nienawidzę) ulubioną Porą Roku być może dla duszy.
Ach, Jan Sebastian - także mój ulubiony.
Zimowe obrazki nie mojego autorstwa; nawet nie umiałabym tak sfotografować. Ale niektóre ładne.
Pozdrawiam serdecznie
Alexo, z Ciebie to faktycznie jakaś romantyczka, całkiem zatracona.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że dziś już takich nie ma. Choppery i Beethoven. No, no.
Ja o 3:20 latem wstaję, i tylko wtedy, gdy ten mój chuligan koci -Filipek, włóczykij jeden, mnie do tego zmusza.
Wiele pozdrowień
Ściągasz z You Tube!!! Powaliła mnie ta świadomość. Ja nawet nie bardzo wiem, co to jest.
OdpowiedzUsuńA Vivaldi wspaniały jest, fakt.
Pozdrawiam, zycząc CIEPŁA
Ori, to tam (głównie), gdzie mieszka kot Simona, np.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=4rb8aOzy9t4
Pozdrawiam Was z życzeniami,aby ogień w kominku całą dobę buzował (dopóki mrozy nie odpuszczą).
Muzyka super! Natchnela mnie by ponownie jak przez ostatnie dni wyruszyc na focenie plenerowe! wczorajsza sesja 5 godzin na 18 stopniach mrozu i 2500 fotek. palce mi odmarzly, a dreszcze czuje do dzis! Ale kataru ani nic podobnego nie zauwazam przynajmniej na razie! Wiec w droge juz czas wyruszyc!:)
OdpowiedzUsuńSlavko, Ty chyba jakąś fotoencyklopedię warszawską nam szykujesz?
OdpowiedzUsuńUważej jednak na zdrówko, bo zapasowe, to znaczy te wymienne rączki już Ci się chyba skończyły?
Ocieplenia zimy więc Ci (i sobie) życzę!
niestety tylko dwa pod kaloryfelkami się grzeją
OdpowiedzUsuńdwa w przyczepie kampingowej się stosunkują;-)
tak! i jeść nie chcą
zakochane jak jasna ch'ra!
........
koteczka którą dokarmiam ma budkę zrobioną ze steropianu i tam mieszka
i jak dzisiaj nie zamarzła to i już nie zamarznie
bo nie przewiduję temp. -30
a odczuwalna dzisiaj prawie taka była;-(
niestety
słoneczko świeciło ale nic nie grzało
OdpowiedzUsuńnawet kuraków które leżały na balkonie nie mogłam szybko rozmrozić;-(
jutro odsłucham bo teraz nie mogę
OdpowiedzUsuńgdybym włączyła zaczęłyby wyć a trochę za późno na wycie
sąsiedzi chorzy już śpią
buziaki wieczorne
Donata, Vivaldi nawet dla chorych dobroczynny jest, zapewniam Cię, że
OdpowiedzUsuń"nie wyje"!:)
Mam wielką, wielką nadzieję, że Twoja podopieczna, ta bezdomna koteczka, bezpiecznie jednak w budce przezimuje. Chyba wiesz, że za każdego zwierzaka uratowanego LOS nagradza nas stukrotnie?
Czyli kiedy spodziewamy się ślicznych szczeniaczków?
Vivaldi faktycznie leczy wszelkie dusze - i te rozmarzone i te rozkojarzone. To prawdziwy na dusze nasze balsam.
OdpowiedzUsuńZ powodów zupełnie dla mnie niezrozumiałych miałam zablokowany poprzedni blog i musiałam z niego zrezygnować. Zapraszam na codzienne wpisy na zupełnie nowiutkim blogu. Może tego mi nie zamkną?
Najmądrzejsi tego nie wiedzą.
Jak ma się dużego pecha, to wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam cieplutko:))
Jolu, witaj znów,po przerwie. Dobrze, że znasz się na tych komputerowych ustrojstwach i możesz tak swobodnie po serwisach się poruszać (czyt. i codziennie nawet nowy blog zakładać).
OdpowiedzUsuńSzkoda oczywiście duża, że poprzednie nie do odzyskania są. Ale chyba szybko to nadrobisz, pokazując nam znowu urodę świętokrzyskiej ziemi. To czekamy.
on świetnie gotuje i świetnie podaje
OdpowiedzUsuńo nie, nie szczeniaczków nie będzie
OdpowiedzUsuńnie ma mowy
abym potem się martwiła gdzie znajdą domki
a jak coś gra to moja sunia wyje
a moi sąsiedzi schorowani słuchają wciąż ''białego misia''
nie wiem może nic innego nie mają
tylko kilka razy po dziesiąt lat
no dzisiaj odsuchałam
OdpowiedzUsuńale wolę obrazy
za muzyką nigdy nie przepadałam bo kocham ciszę
kiedyś słuchałam i tańcowałam, itp. itd
dzisiaj wszystko mnie boli, więc jeszcze żyję;-)
buziorki
Tak jest! Wszystko się zgadza, to znaczy uroki świętokrzyskiej ziemi będą.Będą też i inne ciekawostki bo natura moja przekorna bardzo jest i jak oni mnie jeden blog usunęli, to ja na to miejsce kilka innych pewnie założę. Póki co mam drugi - o "moich" ukochanych kociaczkach.
OdpowiedzUsuńI bardzo serdecznie zapraszam:))
mam kilka blogów i tam też są fotki morza
OdpowiedzUsuńa teraz nawet nie mam ochoty tam jeździć
w zimie zimno w lecie tłok i korki na trasie
szkoda mi na tyle godzin zostawiać same zwierzaczki
pozdrawiam miło
Świetnie się słucha, zwłaszcza gdy za oknem prawie wiosna ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń