grafika: Karen Watson |
Rozpłakałam się, kiedy ją zobaczyłam; szkielecik, istny szkielecik. Tylko te oczy pozostały.
O siódmej rano pojawiła się na progu. Najpierw chciała jeść, jeść, jeść. Potem nie schodziła z kolan. Później wzięłam ją do łazienki, a pchły, wielkie jak ruskie tanki, skakały dosłownie pod sufit.
I znowu chciała jeść, ale obawialiśmy się, żeby skrętu kiszek, albo czegoś równie okropnego, nie dostała.
Teraz Dunieczka siedzi schowana za kuchenką. Wywołać ją stamtąd można tylko miseczką z mięskiem. Tylko.
O czym to świadczy? O traumie piętnostodniowej, jaką Dunia przeszła i dalej przeżywa.
Dużo dałabym za to, żeby wiedzieć co i przez kogo jej się przydarzyło. Kto Dunię zamknął (wywiózł), gdzie i dlaczego? Czym powoduje się osoba, która nastaje na zwierzę, jego wolność, jego dobro? Czy to okrucieństwo, bezdenna głupota, a może nienawiść to nas, opiekunów!?
W historii kosmosu dwieście tysięcy lat ewolucji rodzaju ludzkiego to naprawdę mgnienie; nie wszystkie osobniki potrafiły wykształcić u siebie cechy, zwane ludzkimi. Przykre. Straszne.
Serdecznie dziękuję tym, którzy przekonani są, że zwierzę takie same ma prawa, jak my.
Kochamy Cię, Duniulko. A Twój dom jest tu. Ale w niewoli jesteś, na razie.
a wiesz,nie koniecznie musiało tak być...miałam kiedyś kotkę -powsinogę i ciekawską wszystkiego...no i zniknęła na tydzień....co sie okazało?...była u sąsiadów w garażu-rzadko go otwierali...i musiała wówczas tam wejść....gdyby nie jej rozpaczliwy miauk...zagłodziłaby sie na amen!!!
OdpowiedzUsuńQro Droga, ale ona kilkanaście dni wcześniej zniknęła na 5 dni, więc ewentualna nauczka była.
UsuńPoza tym nie wytrzymałaby 15 dni bez jedzenia, nie mówiąc już o braku wody w te upały. Tak, że może tu wchodzić w rachubę tylko celowe przetrzymywanie kota:(
Pozdrawiam Cię i Twoje zwierzaki
może i tak...chociaż moja kotka o której pisałam niczego się z tamtego wiezienia nie nauczyła...niestety,,,,zginęła jeszcze kilka razy....aż kiedyś nie wróciła ku mojej rozpaczy...
Usuńrazem z kocimi chłopakami trzymamy za Dunię kciuki:)))
aaaaa i mnie zastanawiało wówczas jak mój kot wytrzymała w zamknięciu tyle dni...była po powrocie chuda jak karteczka....ale przecież w tym "mimowolnym wiezieniu ": mogło być coś do picia...jakieś resztki jedzenia..ja po prostu chcę chyba wierzyć,że wokół mnie mieszkają normalni ludzie:))
UsuńQro, znam tę rozpacz, bo na przestrzeni 18 lat (tyle opiekujemy się kotami) aż trzy zwierzaki przepadły bez śladu, jeden został z zimną krwią otruty przez 'normalnego człowieka', który lata wcześniej autem potrącił śmiertelnie (na chodniku, przed domem) naszą największą miłość - kotkę Murkę.
UsuńI ja myślę, jak Qra Domowa, że Dunia była gdzieś zamknięta i stąd to wychudzenie, najważniejsze, że wróciła i teraz miejmy nadzieję będzie trzymać się domu
OdpowiedzUsuńBasiku, pewnie, że była zamknięta; tylko po co?
OdpowiedzUsuńJeśli nieświadomie, to bez wody i jedzenia by nie przeżyła. Musiała COŚ do jedzenia jednak dostawać, a więc zamknięta z premedytacją:(
Serdeczności
Jestem chyba wariatką bo nigdy nie mogę uwierzyć, że ludzie z premedytacją są zdolni do okrucieństwa, choć ciągle widzę do czego są zdolni. jednak kiedy zaginął Kropek u Megi a potem odnalazł zamknięty w garażu sąsiadów, którzy wyjechali to wet mówił, że w takich skrajnych przypadkach dwa tygodnie koty są w stanie przeżyć.
UsuńA mój wet twierdzi, że w takiej sytuacji szansę mają tylko psy. Kot nie jest tak odporny, stąd twierdzenie, że 'przegłodzenie' jest dobre dla zwierzęcia absolutnie nie odnosi się do kotów. U nich następuje bardzo szybkie otłuszczenie wątroby, co prowadzi do równie szybkiej śmierci. Nawet jeśli w czasie choroby kot odmawia jedzenia, zaleca się karmienie 'na siłę', i wmuszenie choćby minimalnej ilości pokarmu.
UsuńNa szczęście się odnalazła :) Strasznie się cieszę, bo tak było mi przykro jak przeczytałam informację o zaginięciu Duni.
OdpowiedzUsuńNienawidzę ludzi, którzy krzywdzą zwierzęta. Jeżeli ktoś to zrobił z premedytacją, to niech go piekło pochłonie!
Dobrze, że ta historia ma happy end!
Trzymajcie się :)
Dzięki Kasiu, dzięki. Także nie cierpię krzywdzicieli zwierząt. A Dunia strasznie przeżywa. Na pewno długo będzie z tego stresu wychodziła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
Przykro,że przeszła taką traumę :( Kibicujemy jej z całego serca i na pewno dojdzie do siebie ! :)
OdpowiedzUsuńNa razie, to znaczy od jakiś 12 godzin:( siedzi za kuchenką i wychodzi tylko na chwilę, żeby zjeść. Nie chcę jej do niczego przymuszać, pozostaje tylko czekać:(
OdpowiedzUsuńDzięki za otuchę
Ależ to szczęście, że wróciła. Jak to wczoraj przeczytałam to od razu zadzwoniłam do siostry żeby jej powiedzieć. Mam nadzieję, że jednak nie była nigdzie zamknięta celowo. Ale ludzkich potworów pełno więc wszystko możliwe.
OdpowiedzUsuńAshko, jak miło przeczytać taką wiadomość od Ciebie. Jak miło, przemiło (i jak to pomaga) wiedzieć, że ktoś, oprócz nas samych, losem naszego zwierzaka się przejmuje.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie Was pozdrawiam!
A myślisz, że nie trzeba by jej badań zrobić? Może kroplówkę potrzebuje. Nie wiadomo jak jej wątroba... No i nie puszczaj jej, bo coś to jakoś źle pachnie. :((
OdpowiedzUsuńGosiu, pewnie, że myślę: byłyśmy u weterynarza, kroplówa, antybiotyk, lek na wątrobę. Jeszcze czeka nas w niedalekiej przyszłości badanie nerek.
UsuńA dziś już wiadomo, że nie ma cukrzycy. Co oczywiście uradowało mnie ogromnie;)
Nie puszczam, do ogródka tylko na smyczy:)
Pozdrawiam Was i zwierzaki Wasze (i o Kajtusiu myślę często)
Dobrze, że nie wiedziałam, co się działo, bo bym się załamała.
OdpowiedzUsuńMartwię się, że znowu ją wypuścisz, a wg mnie nie powinnaś. Kot chce wyjść zawsze, niezależnie od zagrożenia, dlatego to my musimy myśleć za koty.
Już kiedyś chyba rozmawiałyśmy o wolierach, jednak ja bym Duni więcej nie narażała. Tam coś złego u Was się dzieje.
http://images41.fotosik.pl/1908/f5af979785d4d30agen.jpg
Bethany, nie puszczam. Klatka na obrazku jest symbolem tego duniowego uwięzienia.
UsuńAle za jakiś czas na pewno znów będzie się wolnością cieszyć. Nie, nie będę za Dunię myślała: Chcę, żeby szczęśliwa była, a nie będzie, ani w domu, ani w wolierze. Od 14 lat (czyli około 72 lat licząc naszą, ludzką miarą, nie jest więziona, i tak musi zostać, po kres jej dni. Obecny areszt to tylko uspokojenie naszego sumienia;(
A chodzi o Dunię, nie o nas przecież!
Wiele serdeczności
Ale podczas tych zniknięć 2-tygodniowych, to jest szczęśliwa?
UsuńJestem Szkaradzieju! Jak myślisz,kogo odwiedziłam w 1 kolejności?
OdpowiedzUsuńP.S.U mnie też kotka poszła 2 dni temu i nie wraca,ale cieszę się,że Twoja wróciła. Ja mam w tym roku jeszcze jedną małą znajdę. Czyli w sumie 3 koty i pies.
Ulko, tak się cieszę, że powracasz do blogowania:) I oczywiście bardzo, że o Dwunastu kotach także pamiętasz:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoja kota już po gigancie, i do domku wróciła. Gratuluję powiększenia rodzinki o jednego malucha.
Wszystkiego dobrego!
Niestety nie wróciła... Mój Tata nie może tego przeżyć, chodzi i wciąż jej szuka. Może się obraziła, że ten mały przybył i zajął jej miejsce, ale to już prawie dwa tygodnie.
UsuńUlu, tak mi przykro! Przesyłam wiele serdecznych myśli: niech pomagają w odszukaniu kotki.
OdpowiedzUsuńKoty są obrażalskie, owszem, egoistyczne i zaborcze. Ale jakie to fajne jest. Za to, między innymi, tak się je kocha;) Może rzeczywiście poczuła się bardzo urażona? Ale wróci!
Pozdrawiam Cię
Cześć :)
OdpowiedzUsuńja też tego nie rozumiem jak można krzywdzić drugą istotę, u mnie też jest przytulisko i czasami zastanawiam się ile jest nas a ile jest tych ... drugich, którymi nie chciałabym być... Pozdrawiam Cię ,,Wielkie Serce" :))))
Agatku, takie same mam odczucia; nie tylko robienie krzywdy zwierzętom (I wszystkim innym istotom) ale i obojetność na takie postępowanie powinny być napiętnowane, a w drastycznych przypadkach srogo karane.
UsuńPozdrawiam Cię
P.S Piszesz ładnego bloga; będę czytelniczką:) Z komentowaniem gorzej:(