I mądrze; nie mamy klimatyzacji; na dole jeszcze jako tako można wytrzymać, ale na górze, w sypialniach - tropiki;(
Dunia nadal wychodzi tylko w szelkach, zwłaszcza wieczorami lubi na ławeczce poleżeć i podrzemać.
Cały dzień coś się popija, ale czy to ulgę przynosi? Nie za wielką. Więc robię lody i jogurt. Dla nas lody, koty zjadają jogurt. Oczywiście oprócz Filipka, on zawsze lubi co innego, zawsze marudzi i wybrzydza; więc proszę bardzo - będzie więcej dla innych. Bazyl za jogurtem po prostu przepada.
Robię wg ciut zmodyfikowanego przepisu z 'Kuchni Kryszny' autorstwa Adiraja dasa:
2 butelki mleka 3,2% gotuję, studzę do temperatury około 40-45 stopni (ciepłe, ale nie parzy), przelewam do termosu z szeroką górą i dodaję pół albo 2/3 małego kubka jogurtu Tola (lub innego lubianego), rozmieszanego w niepełnej szklance mleka. Mieszam, zakręcam i zostawiam w spokoju na 3 godziny. Nastepnie przenoszę termos do lodówki, aby przerwać dalszą fermentację (bo będzie za kwaśny).
Pycha. I samo się robi. A kiedy już widać dno w termosie, wybieram 2 łyżki jogurtu i chowam do lodówki. Będzie na kolejny zaczyn.
Jeśli nie mamy dużego termosu to po prostu robimy go z innego, zamykanego naczynia, owiniętego folią i kocem, aby utrzymywać ciepło przez te kilka godzin.
Lody robię bez maszynki i bez mieszania, bo kto by w te upały co chwila biegał do zamrażalnika i miksował lodową masę;)
3 'czubate' łyżki wazowe jogurtu wkładam do pudełka, w którym będą się mrozić, dodaję duży kubek (330 ml) śmietany kremówki 30% ubitej na sztywno. Do tego dodaję zmiksowane morele (bo właśnie mamy z ogrodu), albo dżem czy konfiturę, albo inne dodatki (czekoladę posiekaną, bakalie, kawę, itp.). Miksuję, zamykam pudełko i do zamrażalnika na 3-4 godziny.
Dodatek ubitej śmietany sprawia, że nie tworzą się duże, zamarznięte kryształki i całość ma dobrą konsystencję. No i wiem, co jemy.
Oczywiście przepisów na samodzielne zrobienie lodów można znaleźć tysiace, ale mi głównie chodzi o to, aby było prosto i w miarę szybko. Zresztą i tak ostateczny efekt smakowy (i wzrokowy) będzie zależał od dodatków serwowanych już wprost do pucharków.
Nasze koty też lubią sobie liznąć;)
Fajnie, bo zdrowo i swojsko. Nigdy nie robiłam własnego jogurtu ani lodów. Pewnie niebo w gębie, a już na pewno lepsze niż kupowane. Nasze pokolenia już się przyzwyczaiły do sklepowych smaków, a przecież kiedyś wszystko robiło się samemu. Pamiętam babcine masło i chleb. To był dopiero raj dla podniebienia. Uff, rozmarzyłam się, lecę do kuchni coś przekąsić. Smacznego życzę Tobie i kicorkom.
OdpowiedzUsuńUlu, ale dziś znów wiele osób powraca do tradycyjnego przetwórstwa żywności; świadczą o tym chocby bardzo liczne blogi kulinarne;) Wypieka się własnoręcznie chleby i in. A dżemy, kompoty, powidła na zimę? Chyba w każdym domu się przygotowuje;) Spróbuj, na pewno polubisz, jeśli nie na stałe to przynajmniej od czasu do czasu;)
UsuńU nas dokładnie to samo - kot do domu nie wchodzi, dziś nawet nic jeść nie chce. Zaszyła się gdzieś u sąsiada, nawet nie wiem gdzie jest.
OdpowiedzUsuńA w domu upał taki, że nie można wytrzymać, więc też się lodami ratujemy :)
Pozdrawiam :)
Kasiu, nic dziwnego; w tym futrze, chociaż letnim niby, zwierzaki muszą cierpieć z gorąca. To niech siedzą, leżą, śpią tam, gdzie im najlepiej;)
UsuńMy 3-4 razy dziennie lodami się chłodzimy; świeży jogurt bez przerwy się robi. Ale lody z owocami i innymi słodkościami. Cukier więc, czyli niedobrze:)
Pozdrówka
AAAA ! Ale mam ochotę teraz na lody ! U nas 32 C, lecę przetestować Twój przepis ;)
OdpowiedzUsuńZielony Płocie, lody z owocami z Waszego ogrodu - to jest to! Albo jogurcik z zieleninką:)
UsuńA mój kot w dzień śpi w szafie, a wieczorem wychodzi na taras i odpoczywa pod gołym niebem ;) Wraca nad ranem i wchodzi do szafy :) Lody . . . hmmm, wyglądają smakowicie! Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńTwój kot Aniu, ma świetne zwyczaje; chciałabym, żeby moje takie były. Niestety, to rozbisurmanione wataha. Nas, opiekunów mają w tzw. wielkim poważaniu;)
UsuńPozdrowień dużo
A mój kot w dzień śpi w szafie, a wieczorem wychodzi na taras i odpoczywa pod gołym niebem ;) Wraca nad ranem i wchodzi do szafy :) Lody . . . hmmm, wyglądają smakowicie! Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńOj, kusisz domowymi lodami i jogurtem. Nie cierpię gotowanego mleka, ale może bez gotowania też jogurt wyjdzie? Pozdrawiam i wirtualnie głaszczę Twoje kociaki(bo swoich nie mam).
OdpowiedzUsuńTerko, no ale w gotowym jogurcie przecież nie czuć, że mleko było gotowane;)
UsuńChyba wyjdzie, jednak podrzać do tych 45 stopni musisz, bo bakterie jogurtowe się w zimnym nie rozmnożą;)
Już dawno Cię namawiałam - weź kociaka. U Was z Kotkowa można:)
U nas już przez chwilę było pięknie czyli chłodno. Ale znowu wróciły koszmarne upały. Nasze koty (poza Miniem oczywiście) też nie wracają na noc do domu. A niech korzystają. W zasadzie to kociska wpadają do domu tylko na amciu. Pinio czasami zostanie na małą drzemką. Dobrze, że Dunieczka w domu. Niech już lepiej chodzi na tych szelkach. Ma swoje lata więc trzeba na nią bardzo uważać. Ja sobie ostatnio zrobiłam sorbet z własnych poziomek. Pycha był.
OdpowiedzUsuńAshko, pewnie, że przy tej aurze lepiej dla kotów (i dla nas) jeśli cały czas na dworze siedzą.
UsuńDuniulka niby ma się fizycznie coraz lepiej, ale psychika jej siada; jest znużona, mocno zaniepokojona i zniecierpliwiona tym przetrzymywaniem na uwięzi. Któregoś dnia na pewno ją wypuszczę:( Po prostu będę musiała, inaczej ona zwariuje:(
Ha, sorbet poziomkowy - brzmi cudownie:)
Szelki to dobry pomysł, dają namiastkę wolności.
OdpowiedzUsuńLepsza namiastka niż tragedia i rozpacz...
Zrobiłabym dokładnie to samo.
Nigdy nie odważyłam się zrobić sama jogurt. Ale przepis jest tak prosty i zachęcający, że muszę spróbować.
Pozdrawiam Cię Małgoś serdecznie.
Alicjo, tak, teraz musi być jeszcze uwiązana (przenośnie, bo oczywiście trzeba jej pilnować, razem z tą smyczą) ale przyjdzie dzień, w którym wyjdzie z domu jako wolny kot. Ona już teraz, po dwóch tygodniach niewoli, zaczyna w rozpacz wpadać:(
OdpowiedzUsuńPewnie, że domowy jogurt sam się robi. I co fajne - może być bazą do owocowego, jakiś kombinowanych drinków letnich, lodów, itp.
Ściskam Cię Alicjo. Mam nadzieje, że Twoje migreny ustąpiły:)
jak chce się mieć koty zdrowe i w domu niestety trzeba trzymać w ryzach... hihi
OdpowiedzUsuńpyszności serwujesz Małgosiu !
buźka
Joasiu, już za późno na uczenie dyscypliny tych nicponi. Od maja bez przerwy na dworze, a Dunia 3 dni temu mi z domu uciekła i też już w ogródku urzęduje, sama, bez szelek;)
OdpowiedzUsuńJogurcik (polecany w BARF-ie) wszystkie wcinają; oprócz Filipka oczywiście.
buziaki