7 września 2007

Dunia - mama Lolity

Dunia



Dunieczka przyszła na świat w naszym domu, w październiku 2001 roku. Jako maleńki kociak strasznie piszczła i pokrzykiwała. Te jej przenikliwe piski do szału doprowadzały nasze dorosłe koty, a już zwłaszcza Szkaradzieja, który albo lał ją łapą, albo zwyczajnie uciekał z domu. Trwało to całymi tygodniami. Ponieważ kociak był zdrowy więc postanowiliśmy ten stan po prostu przeczekać. Aż któregoś dnia Dunia przestała wydawać te denerwujące dźwięki i nawet zaprzyjaźniła się ze Szkaradziejem, który odtąd zawsze ustępował jej miejsca przy swojej misce.

Mama Duni była kociczką bardzo rozrywkową i najchętniej przebywała na dworze, gdzie miała swoje rozliczne sprawy, często nie pokazywała się w domu przez wiele godzin. Musieliśmy w związku z tym przejąć obowiązek wyżywienia kociaka. Dunia rosła więc najpierw na marchewce z rosołkiem, a później na marchewce z kurczakiem. I tylko mama Duni nie mogła się nadziwić, skąd ten kolorek marchwiowy na buzi jej dziecka, którego nawiasem mówiąc nie udawało się jej nigdy do końca wypucować.
Któregoś dnia Dunia odmówiła zdecydowanie dalszej konsumpcji marchewki. Pozostała przy mięsie, i tak jej zostało do dziś.

Nie chcieliśmy mieć więcej kotów, więc kiedy Dunia wyrosła na dorodną pannę, zaczęliśmy podawać jej środki antykoncepcyjne. To jednak nie uchroniło kotki przed amorami.
Nie miała jeszcze dwóch lat, gdy w czerwcu 2003 roku urodziła trójkę kociąt. Jedno z nich nie przeżyło, a z dwójki pozostałych jest z nami tylko Lolitka. Jej brat, Karol opuścił nas jako niespełna roczny, piękny kocur. Urodę wziął po mamie.
Dunieczka - mama tej parki zachowywała się naprawdę wspaniale. Nigdy nie widziałam takiej opiekuńczej troski; karmienia, mycia, a później nauki. Otulała te swoje dzieci, ciągnąc kocyk zębami, obejmowała łapkami, śledziła każdy ich ruch i przybiegała na każde wołanie o pomoc.
Wczesną jesienią, kiedy maluchy trochę podrosły, wyprowadzała je do ogrodu i uczyła polować. Przynosiła myszy i owady, pilnowała kiedy wdrapywały się na drzewa. Podnosiła niesamowity alarm i przybiegała do ludzi o pomoc, kiedy jej dzieci przełaziły przez ogrodzenie do sąsiedniego ogrodu, gdzie był pies, złośliwy i gorliwy tępiciel kotów, którego zęby Dunia poznała na własnej skórze.
A najbardziej zdumiewające było to, że maluchy miały już po jakieś trzy miesiące a Dunia w dalszym ciągu zachęcała je do ssania. Zresztą od dawna mleka już nie miała, a i kociaki też od dawna zajadały mięso i gotową karmę. Jednak chodziło o tę rodzinną więź, zupełnie jak u ludzi.

Zaobserwowaliśmy też wyjątkowo silne przywiązanie między rodzeństwem. Wszędzie, dosłownie wszędzie chodziły razem, razem jadły, razem się bawiły, razem psociły (strasznie), i jedno bez drugiego nie zasnęło. Była to więź silna do tego stopnia, że kiedy Lolitka urodziła jako 9-miesięczna kociczka swoje jedyne dziecko - pięknego synka Gucia, tylko brat towarzyszył jej przy trudnym porodzie; lizał ją po główce, miauczał, mruczał i nie odstępował, a potem, nadzwyczaj zdumiony pojawieniem się nowego członka kociego klanu, bacznie go obserwował i obwąchiwał.
Pozostałe koty, w tym i Dunia, nawet nie zajrzały, one takie ciekawskie, nie przybiegły popatrzeć, udając, że przecież nic się nie dzieje.


W jakiś czas później Dunia poddana została sterylizacji. Była przez dwa tygodnie bardzo chora, ale miała naprawdę dobrą opiekę weterynaryjną i czułą opiekę w domu, więc i ta przykrość minęła.
I chociaż w tej chwili bardzo ją złości i denerwuje sześcioro maluchów, które się ostatnio w domu pojawiły, jest dziś Dunia stateczną, mądrą kocicą. Lubi spokój i dobre jedzenie. Lubi się bawić, lubi wychodzić w swoich kocich sprawach i trochę się powłóczyć.
Czasem się jej zdarza nie wrócić do domu na noc. Ale komu z nas nie zdarzają się chwile szaleństwa?

Kto chciałby obejrzeć maluchy kotki Feli, tego zapraszam do Galerii:
http://picasaweb.google.pl/manetka07
Kto chciałby zająć się losem jednego z nich, tego proszę o kontakt e-mailowy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę;)