Muszle w łazience, no bo gdzie;) |
Zbierałam je od dziecka, od pierwszych swoich nad Bałtykiem wakacji. Ale kolekcji nigdy jakoś zebrać nie potrafiłam. Zwykle już w parę tygodni po wakacjach przestawały być specjalną atrakcją i lądowały gdzieś w zakamarkach szuflad.
Był czas, że wśród nas dzieci stanowiły swoistą walutę, za którą można było inne, ciekawe przedmioty wytargować, na przykład szklaną kulkę albo coś w tym rodzaju.
Była także moda wśród znajomych, że z urlopu przywoziło się co ciekawsze egzemplarze i rozdawało jako małe upominki.
Pamiętam również, że w siermiężnym PRL-u bałtyckie maleńkie muszelki były materiałem do wyrabiania przeróżnych ozdób i tak zwanych pamiątek. Z reguły koszmarnych.
Dziś też mam muszle; kilka dekoruje moją łazienkę. A z dwóch, przypadkiem w jakimś pudle z koralikami odkrytych, postanowiłam zrobić naszyjniki. Nie malowane, ani nie lakierowane nawet. Całkiem proste, na sutaszowych sznurkach.
Będą uzupełniały moją ofertę na regionalnych targach, w których zamierzam niebawem uczestniczyć.
Był czas, że wśród nas dzieci stanowiły swoistą walutę, za którą można było inne, ciekawe przedmioty wytargować, na przykład szklaną kulkę albo coś w tym rodzaju.
Była także moda wśród znajomych, że z urlopu przywoziło się co ciekawsze egzemplarze i rozdawało jako małe upominki.
Pamiętam również, że w siermiężnym PRL-u bałtyckie maleńkie muszelki były materiałem do wyrabiania przeróżnych ozdób i tak zwanych pamiątek. Z reguły koszmarnych.
Dziś też mam muszle; kilka dekoruje moją łazienkę. A z dwóch, przypadkiem w jakimś pudle z koralikami odkrytych, postanowiłam zrobić naszyjniki. Nie malowane, ani nie lakierowane nawet. Całkiem proste, na sutaszowych sznurkach.
Będą uzupełniały moją ofertę na regionalnych targach, w których zamierzam niebawem uczestniczyć.
Naszyjnik z muszli |
Wisiorek z naturalnej muszli morskiej |
Ja też zawsze lubiłam muszle. I też mi gdzieś się "rozłaziły" po katach. Dziś nie mam żadnej. W sumie szkoda. Fajny pomysł na naszyjniki:)
OdpowiedzUsuńAshko, szkoda, że nie nosisz biżuterii (choć w sumie - jaka to biżuteria), bo jeden bym Ci posłała;)
OdpowiedzUsuńCiekawe przeznaczenie wykombinowałaś dla muszli. Naszyjniki są super! 100% pewności, że drugiego takiego na świecie nie znajdziesz.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na kiermaszu.
świetny pomysł z muszlowym wisiorem... ma swój klimat a może nawet i magię ? kto to wie...
OdpowiedzUsuńbuziaczki
Terro, rzeczywiście raczej nie znalazłoby się, bo przecież każdy z domków takich żyjątek to niepowtarzalny egzemplarz.
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, żeby nie zapeszyć; bo przy moim handlowym 'szczęściu'...
Joanno, faktycznie musisz być zaharowana, bo tak rzadko ostatnio się udzielasz:(
OdpowiedzUsuńTeż buziaczki, dużo!
Ja też żałuję, że nie noszę. Tyle mnie omija. Ale raz, że nie mam gdzie dwa, że mnie wszystkie dyndaki denerwują kiedy już są na mnie;)Ale doceniam gest:)))
OdpowiedzUsuń