Palę w kominku
Od wielu, wielu lat ogrzewamy dom kominkiem. Oczywiście do mrozów, bo gdy temperatury spadają do minusowych, kominek nie wystarcza. Kiedy go zamontowano nie było rzecz jasna mowy o żadnych płaszczach wodnych, ani innych udoskonaleniach, więc to zwykły kominek ze zwykłym wkładem. Ale służy, odpukać, 18 lat i tylko raz się zepsuł, to znaczy my zepsuliśmy; pękła szyba przy upychaniu 'na siłę' jakiegoś większego kawałka drewna.
Ale nowa szyba już jest, nawet udało mi się pięknie samej ją zamontować. A wczoraj przywieźli paletę brykietów drzewnych, i to jest to. Owszem, kilka razy próbowaliśmy zastąpić drewno kominkowe brykietami właśnie. Niestety, zawsze były to całkowite niewypały; brykiety się nie chciały rozpalić, a jak się rozpaliły to dymiły, a jak nie dymiły to rozpadały się na trociny jeszcze przed spaleniem. I prawie zawsze okropnie śmierdziały jakąś chemią. W dodatku, kupowane w marketach budowlanych, wcale nie były tanie. Ale, co najważniejsze, nigdy nie płonęły jasnym, żywym płomieniem jak 'prawdziwe'. Więc zrażeni do brykietów, powróciliśmy do drewna. Drewno z kolei, to wysokokaloryczne, dębowe albo bukowe nie tylko drogie jest, ale mnóstwa pracy i czasu wymaga. Pracy, bo trzeba bale piłować, porąbać, poukładać, zabezpieczyć. Czasu, bo czekać trzeba, aż się wysuszy, co zwykle trwa rok, a najlepiej dwa, i dłużej. Ale któregoś dnia wpadłam na blog Marka Miki, który jest pasjonatem sprawdzania, opisywania, i porównywania produktów i urządzeń dla domu, i m.in. zajmuje się także sprawą ogrzewania. Otóż Marek przeprowadza drobiazgową analizę wielu rodzajów brykietów i poddaje je surowej krytyce. Właśnie na jego blogu znalazłam dwie polskie firmy, zasługujące na uwagę. Niestety, jedna z nich ma takie 'wzięcie' wśród klientów, że czasowo nie przyjmuje już nowych zamówień. Druga z kolei, deko droższa, zamówienia realizuje non stop. I właśnie w Sek-Polu, w Kielcach, kupiliśmy brykiety. Przywieźli je przed południem, a już o wpół do pierwszej rozpaliłam nimi kominek, bo nie mogłam doczekać się próby. I co? Wszystko świetnie: rozpaliły się bardzo szybko, przez trzy godziny płonęły pięknym ogniem, i przez następną godzinę żarzyły się jeszcze, aż do wygaśnięcia. Nie pobrudziły szyby, nie było żadnego kopcenia, dymienia, nieznośnych zapachów. Po paleniu została niepełna łopatka popiołu; dziś przeczytałam na stronie producenta, że stanowi on cenny nawóz. Zapytam tylko jeszcze Megi, do czego ewentualnie moglibyśmy go zastosować. Jednym słowem same 'plusy dodatnie' jak mówił nasz były pan prezydent. I proszę: Polskie - lepsze:) Więc koniec z drewnem, od teraz tylko brykiety. Robią je z trocin, które i tak do niczego innego nie są już przydatne, a zatem częściowo choć przyczynimy się do ochrony lasów. |
15 listopada 2015
Palę w kominku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kominek to super sprawa:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę kominka :)
OdpowiedzUsuńDzięki za post kominkowy. Też przymierzam się do kominka to na pewno skorzystam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem najlepiej dodawać popiół do kompostu, powinien wzbogacić go ładnie w minerały :-)
OdpowiedzUsuńcześć Małgoś... też ostatnio palę w swoim kominku i też brykietem; u mnie sprawdza się z Leroy...po prostu brykiet ma być suchy to wtedy nic nie będzie się kopcić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
A skąd drzwi kominkowe? moje są do wymiany właśnie, planuję na http://drzwiczki-kominkowe.pl/ zamówić jakieś odpowiednie. Z tego co czytam mają zdecydowanie największy wybór i są w stanie wykonać takie na każdy wymiar, w różnych kształtach i kolorach.
OdpowiedzUsuń