Kot, wiadomo, jest po to, aby udowadniać nam na każdym kroku, że jest najważniejszy.
Jest po to, aby nieustannie manifestować zmienne swoje nastroje.
Jest po to, aby ciągle żądać od nas najwyższej uwagi i skupienia się na JEGO problemach.
Oczywiście my jesteśmy po to, aby zapewnić kotu:
- miękkie i pachnące spanko, najlepiej w naszym łóżku tuż po zmianie pościeli, aby było gdzie wskoczyć obłoconymi łapami (- no, posuń się, bo chcę się zdrzemnąć, na dworze paskudnie więc dłużej nie będę biegać),
- pyszną miskę pięć razy na dobę, w tym raz koniecznie około drugiej nad ranem, najlepiej z filetem z indyka albo/i łososia (- co, znowu KiteKat?! A potem jesteś niezadowolona, że zwymiotowałem na kanapę?),
- czułości, głaskanka i przytulania, jasne, że t y l k o wówczas, gdy nasz podopieczny ma na to ochotę (- możesz ograniczyć przypływ swoich uczuć? Nie widzisz, że JA teraz śpię/roztrząsam egzystencjalne problemy/jestem zajęty śledzeniem toru lotu muchy!).
Naturalnie lista jest pobieżna, dotykająca nielicznych tylko naszych funkcji, jakie przy swoim kocie spełniamy, czyli funkcji zaopatrzeniowca, pielęgniarza, odźwiernego, kucharza, psychoanalityka, instruktora k-o, manikiurzysty, stylisty, służącego. Itp. Itd.
W ramach tych obowiązków z wielką przyjemnością przygotowałam dziś naszym maluchom tort tuńczykowy, z trzema sardynkami w charakterze świeczek, wykorzystując na ten cel żelazne rezerwy z zapasów trzymanych na wypadek nieprzewidzianych okoliczności, na przykład gości nie zapowiedzianych.
Nasze maluchy, to znaczy bliźniacy Filipek i Bazylek, urodzili się równo przed trzema laty, pięknego, jak dzisiejszy, 29 dnia czerwca. Trudno się z tym pogodzić, ale maluchami od dawna nie są.
Chowają się zdrowo. W ragtajmowych rytmach, można powiedzieć.
Bądź szczęśliwy Filipku!
Bądź szczęśliwy Bazylku!
Jest po to, aby nieustannie manifestować zmienne swoje nastroje.
Jest po to, aby ciągle żądać od nas najwyższej uwagi i skupienia się na JEGO problemach.
Oczywiście my jesteśmy po to, aby zapewnić kotu:
- miękkie i pachnące spanko, najlepiej w naszym łóżku tuż po zmianie pościeli, aby było gdzie wskoczyć obłoconymi łapami (- no, posuń się, bo chcę się zdrzemnąć, na dworze paskudnie więc dłużej nie będę biegać),
- pyszną miskę pięć razy na dobę, w tym raz koniecznie około drugiej nad ranem, najlepiej z filetem z indyka albo/i łososia (- co, znowu KiteKat?! A potem jesteś niezadowolona, że zwymiotowałem na kanapę?),
- czułości, głaskanka i przytulania, jasne, że t y l k o wówczas, gdy nasz podopieczny ma na to ochotę (- możesz ograniczyć przypływ swoich uczuć? Nie widzisz, że JA teraz śpię/roztrząsam egzystencjalne problemy/jestem zajęty śledzeniem toru lotu muchy!).
Naturalnie lista jest pobieżna, dotykająca nielicznych tylko naszych funkcji, jakie przy swoim kocie spełniamy, czyli funkcji zaopatrzeniowca, pielęgniarza, odźwiernego, kucharza, psychoanalityka, instruktora k-o, manikiurzysty, stylisty, służącego. Itp. Itd.
W ramach tych obowiązków z wielką przyjemnością przygotowałam dziś naszym maluchom tort tuńczykowy, z trzema sardynkami w charakterze świeczek, wykorzystując na ten cel żelazne rezerwy z zapasów trzymanych na wypadek nieprzewidzianych okoliczności, na przykład gości nie zapowiedzianych.
Nasze maluchy, to znaczy bliźniacy Filipek i Bazylek, urodzili się równo przed trzema laty, pięknego, jak dzisiejszy, 29 dnia czerwca. Trudno się z tym pogodzić, ale maluchami od dawna nie są.
Chowają się zdrowo. W ragtajmowych rytmach, można powiedzieć.
Bądź szczęśliwy Filipku!
Bądź szczęśliwy Bazylku!
Jej, jacyż oni przystojni!!! Bazylku i Filipku, sto lat:) (Oczywiście muszę nadmienić, że do życzeń dołączą się Panna Pushkin i przesyła buziaczki:)
OdpowiedzUsuńObejrzałam cały filmik, bo uwierzyć nie mogłam: Bazylek i Filipek wyglądają jak Albercik (czarno-biały) i Zuzia (biało -czarna).
OdpowiedzUsuń100 lat w najlepszym zdrowiu i pełni miłości ode mnie i moich kocików :)
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Ma.ol.su-bardzo Cię lubię za nieskrywaną czułośc i miłośc do kotów,która wyziera z każdego słowa Twego postu.I za znajomośc kociej natury, w której nie ma miejsca na złudzenia kto tu jest dla kogo.Przytulam CIĘ za koci tort,to trzeba miec niezłą kocią śrubę...ale dla mnie to jest oczywiste...KOTY PIĘKNE-dorodne,wykarmione i wykochane bo to po prostu widac..zawsze powtarzam,że Bóg był w wysmienitym humorze,filuternym i trochę złośliwym, kiedy stworzył kota bo dla mnie to majstersztyk natury, z wygladu i usposobienia przede wszystkim.ściskam kocią rodzinę i LUDZKĄ KOCIĄ MAMUSIĘ.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia !!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Panów:)
Z nami od pięciu miesięcy mieszka humorzasty pan Miodek na punkcie którego wszyscy dostali fioła:)
Pozdrawiam :)))
Nie otworzył mi się filmik - może jakieś przeciążenia...będę próbowała do skutku.
OdpowiedzUsuńDo tego, co napisałaś kochana o kociakach tak znakomicie, z humorem - nic dodać, nic ująć !
Kotki takie właśnie są i za to je kochamy!
Pozdrawiam bardzo serdecznie:))
Jakie słodziaczki :))
OdpowiedzUsuńOde mnie i moich piesków najlepsze życzonka urodzinowe.
Oby szczęśliwych kocich lat było jak najwięcej.
Głaski :)
No, dzisiaj bez komplikacji!
OdpowiedzUsuńKociaki są cudowne!!!!
Jeden - chyba Bazyl oczka ma niebieskie, drugi zielone. Cudne!
Ale mają cudowne warunki - jest im bardzo dobrze!
Niech zdrowo rosną!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Obu Panom Kotom życzę wszystkiego najlepszego. Niech zawsze mają takich Opiekunów, jak teraz.
OdpowiedzUsuńPiękne i zabawne dwa kotki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie i do ogrodów w Świętokrzyskiem zapraszam:))
OdpowiedzUsuńDołączamy się do życzeń najdłuższego i najszczęśliweszego życia Szanownym Jubilatom, a przy okazji zyczymy tego samego reszcie kocio-ludzkiej Rodziny!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tu zajrzałam i...żałuję że nie odkryłam wcześniej tego miejsca! Jeśli pozwolisz będę tu zaglądała...masz cudowne pyszczki kocie, a tort u mnie zrobił furorę...:))) Pozdrawiam Ciebie i Pyszczki!
OdpowiedzUsuńdeZeal, buziaczki od panny Pushkin - bezcenne!
OdpowiedzUsuńI choć bliźniacy są byłymi kocurkami:( to jednak czułostki uwielbiają.
Monique, bliźniacy wielkie dzięki za życzenia urodzinowe Ci posyłają i pozdrawiają Zuzię oraz Alberta, swoich miłych pobratymców.
OdpowiedzUsuńAaa, Izo! To się teraz 'śrubą' nazywa! Nawet nie wiedziałam; mój słownik, typu 'mieć hopla' czy dosadniejsze 'być rąbniętą' oczywiście osobę datuje:).
OdpowiedzUsuńMnie także Twoja śruba urzeka: ta krajoznawczo-przyrodniczo-domowo-robótkowo-przetwórczo-fotograficzna!
Choć wszystkich, przez te półotwarte zaledwie drzwi do Twojego życia, po prostu nie widać.
Serdeczne pozdrowienia Izo
Piąta.Moniko, panowie Filip i Bazyl za pamięć dziękują i Miodka Waszego pozdrawiają. Że humorzasty? Normalka! To jeden z największych kocich atutów.
OdpowiedzUsuńA ja nie potrafiłam na Twój blog się dostać:(
Pozdrawiam
Jolu, wariackie nasze kocurki, i reszta bandy! Bez nich byłoby nie do wytrzymania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Alexo, wiem, że nasi dorosli już całkiem bliźniacy mogliby się z Gajką i Ramzesem zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńAle powiedz mi, jakby wyglądała ta 'przyjaźń' ze szczurką Ogonką, no jak?
Pozdrawiam Was
Tereso, nasze koty, a już bliźniacy szczególnie, potrafiły sobie opiekunów wychować!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
Ori, szanowni jubilaci, a i reszta kocio-ludziej rodziny za pamięć bardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńI pozdrawia Dom Tymiankowy. Cały.
Slavko, miło, że bliźniacy Ci się spodobali.
OdpowiedzUsuńAle my nic nie wiemy o tym, jakie zwierzątka Twoje dziewczyny mają, kim się opiekują? Chyba nie tylko Tobą?
Pozdrawiam Cię
Kass, witamy serdecznie w naszych progach! Cieszymy się z poznania nowej, miłej Przyjaciółki czworonożnych!
OdpowiedzUsuńA co do tortu urodzinowego, to marzy nam się taki cały, świeżo złowiony tuńczyk, na przykład błękitnopłetwy. Wtedy nie byłoby tego żenującego wydzielania 'po kawałku'. Ale do tego chyba trzeba mieć jakiegoś klipera zaprzyjaźnionego?
Pozdrawiam Cię
Ogród jest przepiękny i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Właściciele ogrodu nie są moimi znajomymi.Pojechać tam może każdy (tylko w soboty i niedziele ), kupuje się bilet i chodzi się po ogrodzie. Jest tam też "sklepik" ( punkt sprzedaży?) z sadzonkami, można nabyć oryginalne, ciekawe sadzonki. Właścicielka - bardzo miła pani, robi różne napoje na bieżąco. Można kupić za parę zeta.
OdpowiedzUsuń"Obserwatorium" bloga na dole - kliknąć obserwuj trzeba.
Albumy Picasa tylko kliknąć na fotkę na bocznym panelu i już się otwierają.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Mizianka dla Maluszków! I pozdrowienia od Rysia!
OdpowiedzUsuńNa legendy niesamowite serdecznie zapraszam:))
OdpowiedzUsuńspóźnione, ale szczere wszystkiego naj...
OdpowiedzUsuńbuziale
Czy historia opisanego mostu mogłaby doprowadzić do kolejnej wojny - tego chyba nie wie nikt.Ludzie lubią jednak czegoś się bać i chyba tak należy tłumaczyć ich podejście do sprawy.
OdpowiedzUsuńNa historię o książce zapraszam.
Pozdrawiam cieplutko:))
uwielbiam bliźniaków
OdpowiedzUsuńpozdro
Zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:))
Przeczytałam ten post i i aż się uśmiechnęłam :) Wspaniale piszesz - pozdrawiam cię oddana fanka kotów wszelkiej maści oraz Twojego bloga - Ania
OdpowiedzUsuń