..."Chyba pędzel-by skreślił te tiule, ptyfenie,
Blondyny, kaszemiry, perły i kamienie..."
- tak wieszcz się zachwycał w poemacie swoim, urokiem Telimeny i jej wykwintnym strojem ;)
Lubię te kokardy, koronki, zakładki, falbanki, koraliki, dżety, wstążeczki i tasiemki. Zawsze lubiłam; już jako dziecko, przy silnej dezaprobacie mojej Matki, z wielką pożądliwością przyglądałam się innym małym damom, ubieranym z taką przesadną dekoratywnością. Niestety, moje sukienki co najwyżej w jedną były zdobione falbankę, a moja fryzura najczęściej składała się z 'loka' wsuwkami zapinanego na szczycie głowy :(
A kiedy już wyzwoliłam się spod kurateli rodzicielki, czy dawałam upust swoim gustom w tym względzie? No cóż, raczej nie. Właściwie to zdecydowanie - nie:)
Ani ja, ani mój dom nie skłaniamy się do tej estetyki romantyczno-rustykalnej,chyba noszącej dziś miano stylu shabby chic. Co nie oznacza, że on mi się nie podoba. Daję temu wyraz w szytych ostatnio woreczkach,np. na telefon i chusteczkę do nosa, albo trochę większych, gdzie już schować można tyle skarbów, ile ich zwykłyśmy w torbach swoich nosić.
ha... a powiedz mi... kto ich nie lubi ?
OdpowiedzUsuńu mnie chatka w stylu bardziej rustykalnym ale... rozklejam się przy koroneczkach wszelakich
buziaki
Romantyzm pełną gębą:)
OdpowiedzUsuńsliczny skarbiec na romantyzm:)))))
OdpowiedzUsuńJa preferuję styl sportowy zdecydowanie, więc nie założyłabym żadnych koroneczek, falbaneczek, itp. Pamiętam, jak dochodziłam się z mamą o ślubną sukienkę. Była tak prosta, że aż nieprzyzwoita.Ale mnie się podobała.I tak mi zostało po dzień dzisiejszy.
OdpowiedzUsuńNo, cóż... z gustami podobno się nie dyskutuje.
Kiedy myślę o swoich gustach to myślę, że coś w tym jest.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))