Zmęczona jestem okrutnie przyswajaniem przepisów Prawa o stowarzyszeniach, i smutnymi konkluzjami, że nasz ustawodawca zawsze musi coś, za przeproszeniem, spieprzyć. I tak np. u nas aż 15 obywateli musi się skrzyknąć aby założyć towarzystwo tzn. rejestrowane (w sądzie), podczas gdy we Francji, Niemczech czy Holandii wystarczy już troje.
Te osoby, (muszą być fizyczne), które w trójkę chcą się namówić i działać, owszem też mogą to zrobić, ale tylko w stowarzyszeniu zwykłym, które choć nie może prowadzić działalności gospodarczej, to jednak musi sprawozdawać organom skarbowym, mieć konto bankowe, i inne takie.
I po co? No, wiadomo, żeby góry papierów rosły a biurokracja miała podstawy do istnienia, i tworzenia następnych papierów. Zdaje się
3. Prawo Parkinsona?
No dobrze, więc żeby odpocząć postanowiłam znów w świat robótek wkroczyć i uszyć torbę, która kiedyś na Pinterest bardzo mi się spodobała.
Okazało się, że szycia jest sporo, ale zaparłam się i długo nad tym pracowałam: worek letni, muślinowy, w kolorze ecru. Lepszy z różą, czy bez?
z różą:)))
OdpowiedzUsuńCudna:) Skojarzyłam mi się z filmową adaptacją "Nocy i dni". Zwłaszcza ze sceną "brodzenia" po kwiaty:)
OdpowiedzUsuńMałgoś... jak się człowiek nie obróci to 4 litery z tyłu...
OdpowiedzUsuńjak widać wszystko musi być pod kontrolą...
jak dla mnie i z róża i bez torebusia jest śliczna...
masz talent !!!
...wszystkie grafiki u mnie maja wielkość formatu A4
OdpowiedzUsuńpozdrawiam BAŚKA