22 września 2010

Lato się skończyło

To są ostatnie letnie promyki. I zielenie ostatnie.

Bo kiedy Słońce wejdzie w znak Wagi, co stanie się 23 września o godzinie piątej z minutami, nasz świat już jesienny będzie. I przechadzać się zacznie w królewskich barwach, o czym tak pisała poetessa moja ulubiona:

Jesień*
Chodzi w szalu czerwonym i złotym.
Przegląda się w owalu jeziora.
Lecz jest chora. I nic nie wie o tym,
że ją pochowają w tym szalu.



                       Maria Pawlikowska-Jasnorzewska: Autoportret



To może już czas kominek rozpalać?


        Michaił Wrubel, Po koncercie: Nadieżda Zabela-Vrubel przy kominku (1905),
        pastel na płótnie, Galeria Tretiakowska, Moskwa






_________________________

* Maria Pawlikowska-Jasnorzewska “Jesień”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, W-w 1980

2 września 2010

Dżem wieloowocowy



Ta okropna pogoda, wietrzna i deszczowa, znów szkód potwornych  narobiła. Nawet  w naszym ogrodzie, gdzie wyjątkowo jest zwykle spokojnie i zacisznie. Licho owocuje grusza, a i tak wiele na wpół dopiero dojrzałych owoców już spadło na ziemię. Z jabłonki wiatr zerwał tyle jabłek, że można było wiadrami zbierać. Prawie wszystkie zielone, i w dodatku porozbijane.
Ale parę najładniejszych  wybrałam i postanowiłam zrobić dżem. Dodałam dwie gruszki, sporo cukru, trochę przypraw,  i zaczęłam tę masę dusić na większej patelni.
Jednak takie trochę bezbarwne to wychodziło, więc dosypałam kubek malin, dorodnych zresztą w tym roku jak nigdy, a na koniec włożyłam jeszcze pół kubka sparzonych rodzynek i trochę suszonych śliwek.

Wyszedł wieloowocowy dżem naprawdę pyszny. Mój mąż jest dżemojadem, ja raczej nie przepadam, ale z przyjemnością kromkę wieloziarnistego chleba z masłem i tą marmoladą zjadłam.
Właśnie; świeżo odkryliśmy masło prawie ‘prawdziwe’ w dyskoncie ALDI. Smakuje i pachnie jak to nasze, sprzed lat. Mimo, że w Niemczech go zrobili.

I tak sobie pajdę podgryzając spacer po blogach rozpoczęłam, podglądając, co u kogo nowego. Okazało się, że deZeal z Moorland Home na poważnie zaczęła się szykować do wakacji w Polsce, nawet koafiurę całkiem nową sobie dała zrobić.
Ale jeszcze odkryła nam  swoich 10 ulubionych rzeczy, zapraszając do zabawy kolejne osoby. W tym i mnie.

Więc ja zapraszam:

Polę Karską z “Między Warszawy a Nieba”
Izę Jankowską z “Zza Uchylonych Drzwi”
Donatę ze “Świata Donaty”
Asię i Wojtka z “Siedliska pod Lipami”
Slavkosnipa “Spacerującego po Warszawie”

Trzeba na swoim blogu odkryć własne ulubione rzeczy, sprawy czy czynności. A następnie zaprosić do takich zwierzeń kolejne osoby.

Sama się trochę zastanawiałam nad swoimi ulubionymi. I doszłam do następującego wniosku:
po pierwsze - lubię mieć święty spokój,
po drugie, piąte i dziesiąte - lubię mieć święty spokój.

I to by było na tyle.