14 stycznia 2011

Maru from Japan


Duniaszka

Dzisiaj w nocy musiałam wstać z łóżka. Zaspana weszłam do łazienki, a w umywalce leży sobie Dunia. Najpierw pomyślałam, że mam jakieś zwidy, ale nie, Dunia faktycznie spała jak suseł.



Owszem, bywało parę razy, że Duniaszka w wannie noc spędzała. Ostatnio w te wielkie mrozy. To nawet kocyk jej podścielałam, ale w duchu od kretynek wymyślałam.


Chociaż łażenie po wszystkich łazienkowych urządzeniach to u naszych kotów norma, to jednak tego jeszcze nie było, aby tak sobie chrapać w umywalce.
Nawet miałam zamiar zdjęcie jej zrobić, ale ponieważ było około trzeciej nad ranem machnęłam ręką na kocicę. I na aparat.


A potem przypomniałam sobie, że to przecież nic wielkiego; Maru też lubi robić toaletę tam, gdzie na to miejsce jest wyznaczone, a potem słodko przysnąć:



Tak, tak:


Odkąd wpadłam na zdjęcia kota Maru autorstwa jego opiekuna Mugumogu, stałam się wielbicielką ich obu.


Tysiące fotografii i setki filmów, jakie zrobił temu przepięknemu zwierzątku Mugumogu podziwiać można na YouTube albo na blogu (link obok).


Najwspanialsze jest to, że filmy pokazują zwierzaka w całkowicie naturalnych, zupełnie nie reżyserowanych sytuacjach, nie ma w nich żadnych wymuszanych zachowań kota, żeby było śmieszniej(?), bardziej ciekawie(?). Nie ma żadnego przebierania zwierzęcia, wsadzania do czegoś lub na coś, i temu podobnych bzdur, po to jedynie, aby epatować widza.


I co też wyjątkowo mi się podoba, nie ma na tych filmach żadnej muzyki (ani muzyczki), a dźwięki tylko okolicznościowe, można by powiedzieć; szelest papieru, tupot kocich nóżek, odgłos wywracanych kartonów , kubełków czy zabawek.

Maru się bawi, odkrywa świat, je, śpi, leniuchuje, uczy się, a z każdego takiego filmiku, małego arcydziełka, przebija miłość człowieka do zwierzęcia, i odwrotnie. Maru ma  rajskie życie. Zwyczajnie, jak to u Japończyków!


Maru jest pięknym, mądrym, kochanym kotem.
Mugumogu jest wspaniałym opiekunem i najlepszym na świecie fotografem swego kota.