Bazyl chory |
To wieki, a może i tysiąclecia nawet wykształciły, zwane
mądrościami ludowymi, powiedzenia i przysłowia. I jak dobrze wiemy, mądrości te
sprawdzają się z zastanawiającą częstotliwością.
U nas to samo; nie dość choroby Duni i związanych z nią niepokojów, trudności i stresów, to spotkało nas kolejne nieszczęście; śmiertelnie zachorował Bazyl.
Ten kot załamał mnie całkowicie; ma przewlekłą niewydolność nerek.
To jest choroba, niestety, nieuleczalna. Czas przeżycia zwierzęcia liczy się w zależności od jej stadium. I nie jest on długi w przypadku Bazyla, który jest już w ostatniej, IV- fazie.
Zniszczenie nerek jest tak znaczne, że można już tylko starać się, aby kot nie cierpiał, a jego życie było w miarę komfortowe.
To choróbsko podstępne jest niezwykle, ponieważ pierwsze oznaki widoczne są u kota dopiero wtedy, gdy nieodwracalny proces niszczenia jest już bardzo zaawansowany.
Dotychczas Bazyl zachowywał się jak normalny, zdrowy, chętny do życia kot.
Ale od jakiegoś czasu marudził przy jedzeniu. Mnie to specjalnie nie zmartwiło, bo zawsze potem nadrabiał takie okresy i nie odmawiał sobie ani mięska, ani śmietanki, jogurtu czy rybki.
Jednak zajęta Dunią, i być może do przesady dbająca o jej wygody, zaniedbałam inne koty. A teraz za to przyszło płacić cenę najwyższą.
Kiedy Bazyl na serio stracił apetyt, postanowiłam zabrać kota do jego Veta, tak na wszelki wypadek, jednak absolutnie nie spodziewałam się, że wyniki będą tak tragiczne. Więc zupełne zaskoczenie i wielka złość na siebie – jak mogłam do tego dopuścić?!
Teraz już nic nie mogę; tylko kroplówki, kroplówki, kroplówki. Sprowadziłam mu najlepszą (Terra Faelis) karę, jaką w kraju mamy, ale co z tego; i tak muszę karmić go silą.
I pozwalamy kotu na co tylko chce, może robić co tylko sobie życzy.
Ale to wyrzutów sumienia nie zagłuszy.