3 marca 2009

Śnieżyczki zakwitły



Już przedwiośnie. Po wielu tygodniach zimy prawdziwej, jak dawniejsze, z dużymi mrozami i śnieżnymi zaspami, kiedy zaczyna się nam wydawać, że zawsze tak już będzie, raptem jakby, z dnia na dzień, przyjemnie ciepło się zrobiło.

W ogródku niespodzianka: pomiędzy łatami topiącego się, zalegającego jeszcze tu i ówdzie śniegu, wystrzeliły liczne kępki przebiśniegów, wczoraj jeszcze w pączkach były, a dziś już kwiatuszki mają śliczne, rozwinięte, białe. Na tych swoich łodyżkach zielonych, wyglądają tak świeżo i wdzięcznie.

W południe słonko grzeje a nasze wszystkie koty wyłącznie na dworze chcą przesiadywać. Filipek wrócił do swoich przyzwyczajeń i o piątej rano, kiedy całkiem ciemno przecież, pod drzwiami pokrzykuje, aby wypuścić go na dwór. Ponieważ już mrozów nie ma, wstaję i wypuszczam go; a niech idzie. Po pół godzinie Lolita decyduje się na wyjście. No, to schodzę.

Potem, z częstotliwością co kwadrans, kolejne nasze kociska budzą się i domagają tego samego.
Po 2-3 godzinach łazikowania, zaglądania we wszystkie dziury, zwiedzania przyległych ogrodów, zaczajania się na sąsiedzkie gołębie i dzikie ptaki, głodne i z zimnymi uszkami, wracają do domu w odwrotnej kolejności.

Teraz czas na śniadanko; Animonda, nietania wcale, - tuńczyk w łososiowym sosie - danie smakowicie wielce wyglądające, z dużymi kawałkami ryby, pachnące kusząco, w ząbki kole to kocie „jaśnie państwo”. Nie zamierzam się tym razem przejmować. Kto nad miską wybrzydza, głodny idzie drzemać, i tyle. A właśnie przyszła pora na zdrowy sen, najlepiej blisko kominka.
„Cug” jest, przewodom dymowym sprawność przywrócono, to i pali się świetnie, wszędzie cieplutko. Więc żyć, nie umierać.

A że ja mam trochę gorzej? Że czuję się, jakbym do roboty w jakiej fabryce, w piątek i świątek na szóstą leciała? A co to koty nasze odchodzi! One mają wygodę mieć, i tyle. Do zażywania przyjemności są przecież stworzone.
Naprawdę, człowiek własnym kotem chciałby być, i to nie raz.

5 komentarzy:

  1. bo ja zawsze robie na Mozilli
    tu mnie lubią;-)
    a gdzie indziej nie bardzo
    ale i ja ich nie lubię bo u nich się wszystko wlecze;-(
    przebiśniegi śliczne
    a kotom się nie dziwię
    one najlepiej wiedzą, że już marzec ;-)
    pozdrowionka cieplutkie

    OdpowiedzUsuń
  2. Donata, naszym wszystkim kotom już nie miłostki w głowie...
    Ale tak ogólnie na wiosnę czekały, no i właśnie ona przedwiośniem nadchodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. instynkt instynktem
    one nie wiedzą, że są wykastrowane;-)
    Twoje snieżyczki śliczne
    ja znalazlam przed domem na trawniku;-)
    buziale

    OdpowiedzUsuń
  4. rosły na działeczce u przyjaciól
    pięknie żólciutko i bialutko od kwiatkow bylo
    buziale

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze oznaki kończącej się zimy chwytają za serce.
    A koty - marzec pełną gębą. :) Jak to w tej naturze wszytko mądrze urządzone.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)