15 listopada 2009

Ognisko domowe

Nasze cztery kąty, nazywane są zwykle przez nas domem, czyli miejscem, które do nas należy, ale sądzę, że jest to przede wszyskim miejsce, do którego my należymy.
I właśnie się zastanawiam nad taką sprawą: czy to nasze siedlisko może być prawdziwym gniazdem, o które się staramy, któremu poświęcamy tyle uwagi i zachodu, jeżeli nie mieszka w nim, obok nas i bliskich, pies, kot, albo rybka chociaż, i niekoniecznie złota?
I czy to nie jest tak, że właśnie dopiero my-ludzie, i zwierzęta w naszym domu, tworzymy rodzinę?

Czyż do kotki-niejadki nie odzywamy się w te słowa: - Lolisiu, jak zjesz to cię na dwór puszczę. Zobacz Lolu, tu w miseczce, jakie pyszne jedzonko!
Przecież kichającego Szkaradzieja opatulamy w koszyku ciepłą kołderką, przemawiając do niego czule: - Otwórz pyszczek, połknij lekarstwo!
A włóczykija Filipka, do białego rana wołać potrafimy, martwiąc się, że zmarznie albo przemoknie. Nie szkodzi, że sami marzniemy, że zmęczeni jesteśmy. Filip ważniejszy jest.

Dlaczego zwierzęta, a już pies i kot szczególnie, tak znaczącymi są dla nas istotami? Odpowiedzi, sądzę, tyle jest, ile naszych z nimi relacji.
Tę silną więź budujemy przecież od tysięcy lat. Nie do końca wiadomo, kiedy dokładnie udomowiony został pies (17 tysięcy lat temu?), czy kot (9,5 tysiąca lat temu?). A chociaż w historii różnie z tym bywało, od 'świętości' kota w starożytnym Egipcie, po uznawanie go za 'narzędzie szatana' w średniowiecznej Europie, oczywistym jest, że wzajemne 'pożytki' okazały się niezaprzeczalne.

Dziś co prawda mniej ludzi "trzyma" kota dla obrony zbiorów przed gryzoniami, czy psa dla stróżowania, polowania, stad pilnowania.
Dziś chcemy mieć w zwierzęciu towarzysza, przyjaciela, istotę do opiekowania się, chcemy, aby nasze dzieci ze zwierzętami się wychowujące, nauczyły się bezinteresowności i odpowiedzialności za żywe stworzenie.
Oczywiście nie wszyscy tego chcemy. Niestety.

Ale nie chcę tu rozprawiać o mamusiach i tatusiach, którzy 'na prezent' swojemu dziecku sprawili kociaczka czy szczeniaczka, którego do lasu wywieźli, kiedy ze szczeniaka zaczął wielki pies wyrastać.
Nie chcę zajmować się psychopatami wszelkiej maści, znęcającymi się nad zwierzętami nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, zastanawiać się nad ludźmi (?) walki zwierząt organizującymi, gdzie zwyciężony jest już tylko ścierwem, ani myśleć nawet o tych, którzy przeznaczają zdrowe, żywe zwierzęta na 'naukowe cele'.

Chcę myśleć o tym, ile czułości nasz kot w nas wywołuje. O tym, jak pędzimy do domu,bo nasz pies na nas czeka. O tym, jak niedomagający, chcemy szybko na nogi stanąc, bo nasze zwierzę nas przecież potrzebuje.
I o tym w końcu, że przecież przed naszym kotem umrzeć nie możemy, bo kto się wówczas nim zaopiekuje.

Sreberko

Kudłasek

Te dwa prześliczne koty (tu kliknij: http://koty-nem-mco-moon-tail.blogspot.com/), aktualnie pod opieką Grażyny, mogą Twoje ognisko domowe tworzyć. Wystarczy, że pod własny dach je przyjmiesz. I pokochasz.

Więc kto w swoim domu zwierzątka jeszcze nie ma?

6 komentarzy:

  1. A może to nasze nie do końca spełnione uczucia macierzyńskie i ojcowskie każą nam traktować nasze psy i koty jak jeszcze jednego członka rodziny...sama nie wiem i nie analizuję tego dogłębnie.Po prostu nie wiem , jak mogłam tyle lat żyć bez kota /choć miałam psa/ i ,że szkoda,że tak pózno sie na niego zdecydowałam.A taraz serce mi topnieje jak układa mi się na kolanach,zagląda w oczy, pomrukuje...Czasem mnie podrapie ,jak za mocno go ściskam ale to wszystko nic...tak jak i wszystkie szkody,które zrobił i zrobi...do zwierząt sie dojrzewa .Nie każdy chce , może i potrafi to zrobić ale mimo wszystko jest cała masa ludzi żyjących blisko swoich zwierzaków i całe szczęście.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Izo,
    tak, ładnie(i dobitnie) to stwierdziłaś: do zwierząt się dojrzewa.

    Sama także ubolewam nad tym, że koty stały się członkami mojej rodziny dopiero od lat kilkunastu. Po prostu dziś wiem, ile straciłam!

    Pozdrawiam Was

    OdpowiedzUsuń
  3. Dołączam do grona wielkich miłośniczek "małych serduszek".
    Droga Ma.ol.su jak pięknie to wszystko ujęłaś. Czytałam dwukrotnie, aby się upewnić, że żadnego wyrazu nie przeoczyłam...
    A kotki ze zdjęć przeurocze są. Jestem pewna, że nie będą długo czekać na swój nowy dom i kochających ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Alexo, oby Twoje słowa się spełniły i te cudne koty, a także wiele, wiele innych, tych ze schronisk zwłaszcza, domy rodzinne znalazło i opiekunów prawdziwych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Same mądre słowa tu napisałyście.
    Jednak polska wieś nadal jest "domem" dla kotów, które same się żywią, psów które uwiązane na łańcuchu pilnują domostwa...
    Mnie się marzy żeby kiedyś te wszystkie pracujące zwierzęta mieszkały u świadomych i dbających o nie gospodarzy. To chyba nierealne, bo dla znacznej większości nadal to tylko pies, to tylko kot. :(

    Kotki do adopcji są piękne i myślę, że mają dużo szczęścia przez to - długo na pewno nie będą czekać na nowe domy. Czego im, jak i wielu innym, niekochanym, porzuconym, zmarzniętym i głodnym życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Błękitna, trafnie to ujęłaś: pracujące zwierzęta.

    Także wiele bym dała za to, aby ktoś, nie wiem, państwo, organizacja społeczna, opieką konieczną objęła te wszystkie kocio-psie nieszczęścia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)