2 września 2010

Dżem wieloowocowy



Ta okropna pogoda, wietrzna i deszczowa, znów szkód potwornych  narobiła. Nawet  w naszym ogrodzie, gdzie wyjątkowo jest zwykle spokojnie i zacisznie. Licho owocuje grusza, a i tak wiele na wpół dopiero dojrzałych owoców już spadło na ziemię. Z jabłonki wiatr zerwał tyle jabłek, że można było wiadrami zbierać. Prawie wszystkie zielone, i w dodatku porozbijane.
Ale parę najładniejszych  wybrałam i postanowiłam zrobić dżem. Dodałam dwie gruszki, sporo cukru, trochę przypraw,  i zaczęłam tę masę dusić na większej patelni.
Jednak takie trochę bezbarwne to wychodziło, więc dosypałam kubek malin, dorodnych zresztą w tym roku jak nigdy, a na koniec włożyłam jeszcze pół kubka sparzonych rodzynek i trochę suszonych śliwek.

Wyszedł wieloowocowy dżem naprawdę pyszny. Mój mąż jest dżemojadem, ja raczej nie przepadam, ale z przyjemnością kromkę wieloziarnistego chleba z masłem i tą marmoladą zjadłam.
Właśnie; świeżo odkryliśmy masło prawie ‘prawdziwe’ w dyskoncie ALDI. Smakuje i pachnie jak to nasze, sprzed lat. Mimo, że w Niemczech go zrobili.

I tak sobie pajdę podgryzając spacer po blogach rozpoczęłam, podglądając, co u kogo nowego. Okazało się, że deZeal z Moorland Home na poważnie zaczęła się szykować do wakacji w Polsce, nawet koafiurę całkiem nową sobie dała zrobić.
Ale jeszcze odkryła nam  swoich 10 ulubionych rzeczy, zapraszając do zabawy kolejne osoby. W tym i mnie.

Więc ja zapraszam:

Polę Karską z “Między Warszawy a Nieba”
Izę Jankowską z “Zza Uchylonych Drzwi”
Donatę ze “Świata Donaty”
Asię i Wojtka z “Siedliska pod Lipami”
Slavkosnipa “Spacerującego po Warszawie”

Trzeba na swoim blogu odkryć własne ulubione rzeczy, sprawy czy czynności. A następnie zaprosić do takich zwierzeń kolejne osoby.

Sama się trochę zastanawiałam nad swoimi ulubionymi. I doszłam do następującego wniosku:
po pierwsze - lubię mieć święty spokój,
po drugie, piąte i dziesiąte - lubię mieć święty spokój.

I to by było na tyle.   

5 komentarzy:

  1. Hhehehehem no penie, że się przygotowuję, reise fieber (czy jak to tam się pisze) już mnie powoli ogarnia:) A tak poza tym to fajną rzecz lubisz, ja tez ją lubię baaaaardzo. Niestety mi jej brakuje:)
    A dżemik - miodzio! A nawet lepiej bo miodu nie lubię, a dżemik i owszem:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię dżemiki. Ogrodu, niestety, nie mam, ale przepis wypróbuję. Wygląda bardzo apetycznie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. deZeal, to fajnego pobytu w 'Starym Kraju' Ci życzę.
    I szczęśliwego powrotu do nowej ojczyzny.
    Aha, i żebyś w PL ani chwili świętego spokoju nie zaznała!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tereso, oryginalność smaku nadają temu dżemowi suszone śliwki i rodzynki:)

    P.S. Ciekawe, kiedy zaczniesz umieszczać choć maleńkie wpisy na swojej stronce w bloggerze?

    OdpowiedzUsuń
  5. rzadziej jestem na blogach ale jestem i będę
    buziorki przesyłam
    ja też kocham święty spokój;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)