23 stycznia 2014

Ach, ci Japończycy

Jakieś 100 lat temu, kiedy byłam dziewczynką tak malutką, że nawet jeszcze do szkoły nie chodziłam, byłam z moją matką w jednej z karkonoskich miejscowości na krótkich wywczasach. W parterze domu, w którym mieszkałyśmy znajdował się nieczynny już sklep, w którym wolno było mi się bawić. A w tym sklepie były dziesiątki, setki pudełek, szkatułek, pojemników, szufladek i szufladeczek wypełnionych po brzegi przeróżnymi świecidełkami; bransoletkami, naszyjnikami, pierścionkami, wisiorkami. Jednak na mnie największe wrażenie zrobiły te pudełeczka, w których przesypywały się koraliki. To były szklane kulki, walce, sześciany i  inne kształty, we wszystkich kolorach tęczy i wielkościach.

Na odjezdnym pozwolono mi zabrać kilka garstek tych skarbów. Czułam się po królewsku obdarowana.
Kiedy po latach przeczytałam opowiadanie mistrza F.S. Fitzgeralda p.t. Diament wielki jak góra, skojarzenie z tym wydarzeniem z dzieciństwa było oczywiste. I choć w obu przypadkach - realu i fikcji literackiej - te ‘skarby’ okazywały się zwykłymi szkiełkami, to jednak czar chwili ich posiadania był przemożny;)

I tak samo, no, prawie tak samo poczułam się, kiedy rozpakowywałam paczuszkę z koralikami, jakie zamówiłam w jednym ze sklepów internetowych; Te kuleczki maleńkie, tak uroczo żywe, rozsypujące się przy lada ruchu, mieniące wspaniałymi barwami, zachwyciły mnie, zaczarowały.

Zaczęłam szyć z nich kolczyki i bransoletki. Po prostu wróciłam w krainę dzieciństwa.
Jasne, wiem; niektórzy powiedzą - ot, zdziecinnienie. Ale co tam - lubię dziecinnieć:)

A swoją drogą Japończycy to nawet koraliki lubią mieć najlepsze. Na świecie.








9 komentarzy:

  1. Przeklorowe te Twoje prace:))) Ja też chyba już dziecinnieję. Ale cóż to przywilej mijających lat;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oryginalne i bardzo kolorowe biżutki ! na pewno ładnie będą wyglądać na osobie noszącej ...
    podziwiam Cię za ich... ' składanie '... nawet za to się nie biorę...
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoooo, kochana, tu Cię mam. Wiedziałam, że mamy cos wspólnego bo ja od lat nawlekam różne świecidełka, a zwłaszcza kamienie kocham miłością namiętną. Jeśli to co pokazałaś to Twoje wyroby to są piękne bardzo. A tut moja tablica biżuteryjna na pintereście. Może jakiś pomysł Ci się spodoba z mojej kolekcji fotkowej.Buziakuję i zapraszam do siebie na pintka.
    http://www.pinterest.com/majreg/jewellery/

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam te Twoje opowiadania z przeszłosci...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ashko, no właśnie, że Ty nie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Joasiu, tak kolory tych koralików są naprawdę frapujące;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Urszulko, tak moje, z tym, że ja się tym beadingiem zajmuję od dwóch tygodni dopiero. Ale już mnie opętało;)
    Jasne, że zaraz poleciałam na Twoją tablicę, przyszpilone oglądać. Lubię Pinterest niezmiernie i tam się usiłuję uczyć.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bethany, wiesz, bo z przyszłością to u mnie dużo gorzej;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaka ładna opowieść -oczami wyobrazni widziałam Cię , jako dziewczynkę ,z rączkami pełnymi tych kolorowych koralików.
    Dziecinnienie? Nie widzę żadnego.Widzę za to chęc odkrywania kawałeczka świata dla siebie i robienia rzeczy, które pociągają i cieszą.ściskam mocno.A koraliki uszyte bardzo ładne...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)