27 maja 2014

Muszle i muszelki


Muszle w łazience, no bo gdzie;)

Muszelki i muszle, z mórz i oceanów. Zawsze mnie nostalgicznie nastrajają. Moźe dlatego, że na myśl przywodzą podróże dalekie, te w których byłam, i te o których marzyłam tylko.
Zbierałam je od dziecka, od pierwszych swoich nad Bałtykiem wakacji.  Ale kolekcji nigdy jakoś zebrać nie potrafiłam. Zwykle już w parę tygodni po wakacjach  przestawały być specjalną  atrakcją i lądowały gdzieś w zakamarkach szuflad.  

Był czas, że wśród nas dzieci stanowiły swoistą walutę, za którą można było inne, ciekawe przedmioty wytargować, na przykład szklaną kulkę albo coś w tym rodzaju. 
Była także moda wśród znajomych, że z urlopu przywoziło się co ciekawsze egzemplarze i rozdawało jako małe upominki. 
Pamiętam również, że  w siermiężnym PRL-u bałtyckie maleńkie muszelki były materiałem do wyrabiania przeróżnych ozdób i tak zwanych pamiątek. Z reguły koszmarnych.

Dziś też mam muszle; kilka dekoruje moją łazienkę. A z dwóch, przypadkiem w jakimś pudle z koralikami odkrytych, postanowiłam zrobić naszyjniki. Nie malowane, ani nie lakierowane nawet. Całkiem proste, na sutaszowych sznurkach.
Będą uzupełniały moją ofertę na regionalnych targach, w których zamierzam niebawem uczestniczyć. 



Naszyjnik z muszli

Wisiorek z naturalnej muszli morskiej




7 komentarzy:

  1. Ja też zawsze lubiłam muszle. I też mi gdzieś się "rozłaziły" po katach. Dziś nie mam żadnej. W sumie szkoda. Fajny pomysł na naszyjniki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ashko, szkoda, że nie nosisz biżuterii (choć w sumie - jaka to biżuteria), bo jeden bym Ci posłała;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe przeznaczenie wykombinowałaś dla muszli. Naszyjniki są super! 100% pewności, że drugiego takiego na świecie nie znajdziesz.
    Powodzenia na kiermaszu.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny pomysł z muszlowym wisiorem... ma swój klimat a może nawet i magię ? kto to wie...
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  5. Terro, rzeczywiście raczej nie znalazłoby się, bo przecież każdy z domków takich żyjątek to niepowtarzalny egzemplarz.

    Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć; bo przy moim handlowym 'szczęściu'...

    OdpowiedzUsuń
  6. Joanno, faktycznie musisz być zaharowana, bo tak rzadko ostatnio się udzielasz:(

    Też buziaczki, dużo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też żałuję, że nie noszę. Tyle mnie omija. Ale raz, że nie mam gdzie dwa, że mnie wszystkie dyndaki denerwują kiedy już są na mnie;)Ale doceniam gest:)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)