8 czerwca 2015

Co za szczęście: Dunia wróciła!

Dunia, nasza droga starucha

Prosiłam wszystkich możliwych bogów, zwracałam się do swojego anioła (Joasia mi podpowiedziała) i składałam obietnice, że lepsza będę. Żeby tylko Dunia do domu, do nas wróciła. Ostatnia z rodu małpiaciego.

I wróciła, piątego dnia od zniknięcia.
Wypada mi teraz tylko usilnie pracować nad własnym 
samodoskonaleniem;)

Dzięki, moje piękne, miłe Dziewczyny za słowa wsparcia i podtrzymywanie naszej nadziei!

14 komentarzy:

  1. Co za cudowna wiadomość. Aż mi łza stanęła w oczach.
    Gdyby tak Kajtuś...

    OdpowiedzUsuń
  2. ale ulga:))))))))cudowna wiadomość!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że Dunia wróciła, choć "trzepanie" zakurzonego futerka by się przydało bo minka mało skruszona na zdjęciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. I stało się tak jak się stać powinno:)))) Cieszę się OGROMNIE:))) Całusy dla kociej panny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero przeczytałam, bo nawet nie mam kiedy włączyć kompa, a co dopiero blogi...
    Jak Ona się teraz generalnie czuje?

    OdpowiedzUsuń
  6. moja Krówcia też wróciła ;)
    u

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosianko, przeczytałam kiedyś taką historię:

    Ukochana kotka pewnej pani codziennie wychodziła do ogródka przed domem. Przed nocą pani wołała ją do domu. Pewnego dnia kotka na wołanie nie odpowiedziała. Nie było jej w ogrodzie. Poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Kamień w wodę.
    Minęły 3 lata. Pani wychodzi któregoś dnia do ogrodu i... staje jak wryta: Na ścieżce siedzi jej utracona kotka.

    Czyli cuda się zdarzają. Jednek. Może i z Kajtusiem.
    Przyznam Ci się, że ja dalej czekam na Lolitę, która zaginęła 22 lipca 2013.

    OdpowiedzUsuń
  8. Qro, dzięki. Radość to wielka.
    Pozdrowienia przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiku, przytulanie było, pozwalanie na wszystko; nawet na włażenie do szafy (z tymi pchłami), tak się cieszyłam;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ashko, dzięki. Panna co prawda, ale z dziećmi (dwóką). Niestety, żadnego z nami nie ma już.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bethany, Twoje to kanapowce. Nasze wszystkie wychodzące. Niestety, narażone w związku z tym na dziesiątki niebezpieczeństw. Ale są wielce nieszczęśliwe, kiedy zatrzymuję je w domu. Dunia także już w parę godzin po powrocie domagała się wypuszczenia. I poszła. A ja zostałam,z duszą na ramieniu, czy znów nie przepadnie. Ale szybko wróciła.
    Zestresowana jest bardzo, chuda okropnie. Zapchlona. I nie wiem, co jeszcze. Dopiero sie okaże.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ulu, cieszę się, że Krówcie już we własnym domu, bezpieczna;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje koty kiedyś były wychodzące.
    I jak Dunia?

    OdpowiedzUsuń
  14. hihi... no to teraz trzymam Cię za słowo... no wiesz Małgoś... za tym samodoskonaleniem się...
    kot w domu - szczęście w domu
    buźka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)