30 czerwca 2008

Bliźniacy w muszkach







Strasznie się spieszyłam, żeby zdążyć z szyciem kołderek dla kotów przed urodzinami Bazyla i Filipka.Materiał dostałam od naszych (i naszych kotów) przyjaciół z Nadrenii, którzy sprawili znów niespodziankę,przysyłając to, co kociska lubią najbardziej, czyli ekstra jedzonko.

Zdążyłam z tą robotą dosłownie na ostatnią sekundę, no bo jeszcze należało uszyć odpowiednie poszewki. Ale te zrobiłam tylko dwie, dla bliźniaków. Reszta musi poczekać. Trzeba przyznać, że takich kołderek, jak te kocie, to my nie mamy. Nasze jakby gorsze są. Teraz jesienne i wiosenne chłody całkiem dla tej kociej bandy niestraszne będą. Nawet, jak będzie się oszczędzać na ogrzewaniu.

Już dość dawno nosiłam się z zamiarem radykalnej zmiany legowisk, to znaczy likwidacji tych kocyków, piernacików, ręczników, rozwłóczonych po całym domu, tych swetrów, pożyczonych rzekomo tylko na jedną noc największym zmarzlakom. Zawsze rano okazywało się, że swetra nie ma co odbierać, bo nikt nie jest w stanie go „odkudlić”. Cieniuteńka, niczym z kokonu jedwabnika, sierść kota tak się wbija we wszelkie dzianiny, że nie ma co marzyć o ich odczyszczeniu. Więc zostaje do kociego użytku. A kończy się tak, że my pozbawieni jesteśmy ciepłych rzeczy.

Teraz powiedziałam –basta. Koniec tego mieszkania, jak w cygańskim wozie. Twardo postanowiłam ukrócić ten bałagan; spanie tylko w koszach, wszyscy mają jednakowe bety, wara od naszych łóżek, dosyć tego brudzenia, błocenia, przynoszenia z dworu wszelkiego paskudztwa.

Kiedy już kołderki z poszewkami dla bliźniaków były gotowe, nagle przypomniałam sobie, że koty przecież na jutro muszek nie mają, więc mimo, że było około wpół do pierwszej, zabrałam się do szycia. Znalazłam kawałek mięciutkiego, czerwonego szalika i raz dwa zrobiłam im te muszki, aby od samego rana, w pierwszą rocznicę swoich urodzin, mogli się obaj wytwornie prezentować.

Bazyl, jak zwykle stateczny, cały śliczny, taki czarno-biały, tę swoją czerwoną muszkę obnosił z godnością przez cały dzień, ani razu nie starał się jej ściągnąć, nie zgubił jej nawet podczas wyprawy łowieckiej do sąsiednich ogrodów, gdzie z pasją poluje na ważki. Albo na żaby.
Nawet późnym wieczorem, zmęczony jak co dzień własną aktywnością, zasnął w tej muszce.

Filipek natomiast zachowywał się po wariacku, muszkę natychmiast ściągnął i cały dzień szalał, urządzał sobie jakieś gonitwy, podchody i udawał, że na coś poluje. Ale bez przerwy był w ogródku, co najwyżej wychodził przez sztachety i siadał na chodniku przed płotem, jednak w każdej chwili gotów do odwrotu. Byłam z tego zachowania bardzo zadowolona, bo Filipka, tego włóczykija, przed kilkoma dniami pogryzł zwierz jakiś, większy od niego. Może nie tyle pogryzł, co złapał za gardło zębami, zostawiając na szyjce trzy rany, na szczęście niezbyt głębokie. Więc po tym zdarzeniu, przerażony Filipek siedział najchętniej w domu, albo na ganku, zawsze koło nas, a przynajmniej w towarzystwie Rudolfa, kocura dużego, który w kaszę dmuchać sobie nie pozwoli nikomu. Przy Rudym Filip czuje się dość bezpiecznie. A my przykazujemy Rudemu: - Rudolf, pilnuj Filipa, on jeszcze mały jest, i głuptas zwykły.
Ta odmiana w zachowaniu Filipka świadczyła, że stres już minął i kot powrócił do równowagi. A było po czym: kastracja, lania jakie dostawał co dzień od Kaczora, tego obcego kociego chuligana, wreszcie to ostatnie zdarzenie, które łatwo mógł przypłacić życiem.

W nocy żadna z tak pracowicie przeze mnie uszytych kocich kołder nie znalazła się w użyciu. Bliźniaki spały na górze, w przedpokoju, na kocykach ułożonych wprost na podłodze, Rudy ulokował się na komodzie, Szkaradziej wywalał się na „gołym” dywanie, Lolita wpakowała mi się do łóżka, Duniaszka od kilku dni sypia na biurku, na drukarce. Mama bliźniaków Fela-Bella już piątą noc z rzędu przesypia w ogrodzie, na stole. Gdzie nocował Leon? Nie wiadomo. On się u nas tylko stołuje.

3 komentarze:

  1. Po pierwsze - wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Dużo zdrowia, samych radości, pełnej miski i czego tam jeszcze sobie koty zapragną. :)

    No tak! I to właśnie jest szacunek i wdzięczność. ;)
    Doskonale pamiętam kiedy z w Ikea wydałam ostatnie blisko 200zł na "superlegowisko". Oczywiście stało nieużywane, zapomniane... Zimą Fid zaczął z niego korzystać, ale chyba tylko dlatego, że stało przy kloryferze... A tak to szafa, najlepiej na białych obrusach... Nocą Fid po prawej, Marcel po mojej lewej stronie, w żadnym wypadku nie mogą leżeć po jednej. ;) Bliźniaki...

    OdpowiedzUsuń
  2. A! Tak sobie dzisiaj przypomniałam, znacie to?
    http://pl.youtube.com/watch?v=w0ffwDYo00Q&feature=user
    Koniecznie z dźwiękiem. :)

    I to:
    http://pl.youtube.com/watch?v=4rb8aOzy9t4&feature=user

    OdpowiedzUsuń
  3. Ad. 1
    Serdeczne dzięki w imieniu bliźniaków. Te gamońki jeszcze się pisać nie nauczyły (na klawiaturze, bo tak w ogóle to już coś tam bazgrolą).

    Ad. 2
    Nie, nie znaliśmy.
    To zachowanie opisywałam kiedyś częściowo w "pierwszym śniegu", ale żadne pióro nie przedstawi tego, co animacja pokazuje: myślałam, że pęknę ze śmiechu!
    Ludzie - autorzy mają jednak niesamowicie rozwinięty zmysł obserwacji (i poczucie humoru). Przecież to "żywcem" z porannego budzenia wzięte!
    Sfilmowane koty i kociaki także śmieszne okropnie.

    Dzięki za te linki. Po prostu nie buszuję już tak po Internecie. I tak za dużo czasu mi zabiera!

    Serdecznie pozdrawiam wszystkich domowników.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)