2 kwietnia 2010
Nie ma już z nami Szkaradzieja
Odszedł ten biedaczek cudny, nasz Szkaradziejek. Opuścił nas wczoraj, w Wielki Czwartek, 1 kwietnia 2010 roku. Przeszedł do świata lepszego, tego bez cierpień, bez męki. Na tym padole mordował się od trzech przeszło miesięcy, a ostatnie siedem dni były dla niego i dla nas gehenną.
W takich sytuacjach nie wiadomo co robić; czekać, aż istota odejdzie sama czy usypiać, a więc jednak odbierać jej życie. Ale jakim prawem? Co lepsze dla zwierzęcia? Wszak Szkaradziej tak strasznie chciał żyć, tak ze wszystkich sił, do końca, do ostatka, pazurami się tego jestestwa swojego trzymał.
Przez ostatni tydzień nic nie jadł, już zupełnie nic. Pił trochę, także nie za wiele. To jakiś nadzwyczajny przypadek, wola życia nie do opisania, że tak długo udawało mu się oczu nie zamykać. I nie zamknął ich do końca. Umarł z otwartymi, tymi swoimi przepięknymi, olbrzymimi oczyskami, jak dwa wielkie jeziora, bezdennymi, mądrymi, wszystko rozumiejącymi. Tylko tego, dlaczego musi już odejść, dlaczego cierpieć musi, pojąć nie był w stanie.
On, inteligentny niczym człowiek, taki piękny, poważny, roztropny, nasz Szkaradziej kochany, pozostawił nas w smutku bezbrzeżnym, w czas, w którym katolicka religia gasi Wieczną Lampkę na ołtarzach w swoich świątyniach.
Pochowaliśmy go po cisem, w ogrodzie, gdzie cmentarne miejsca spoczynku mają stworzenia, które wcześniej nas opuściły. Zajął miejsce obok Murki, naszej najukochańszej. Opatrzność nam go zesłała na 2-3 tygodnie przed jej odejściem. Po to chyba, abyśmy nie zatracili się w zmartwieniu po jej śmierci.
Był z nami 11 lat i 4 miesiące. A teraz odszedł, przypominając, że wszyscy jesteśmy tu tylko chwilowo. Więc bądźmy dobrzy, jak najlepsi, dla siebie nawzajem i dla podopiecznych naszych. Bo szybko żegnać się trzeba. Za szybko, drogi Szkaradziejku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo ladnie to napisalas. az zaczelam lzy z twarzy ocierac...pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKochana Ma.ol.su, tak mi przykro!
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro!
zważywszy na fakt, że Wasz milusiński odszedł w takim momencie, przed samymi Świętami.
Wiem, że teraz pozostajecie w głębokim smutku i nic, oraz nikt nie jest w stanie Was pocieszyć.
Jedno co mogę napisać, to to, że jednoczę się z Wami w bólu, a czytając Twoje przepiękne słowa o przemijaniu poleciała mi po policzkach struga łez.
Szkaradziej już nie cierpi.
Biega wesoło w towarzystwie Waszej ukochanej Murki. Pewnie do nich dołączyła moja kochana Kora, bo choć była sporą suczką, to jednak lubiła wszelkie koty :)
Bardzo mocno Cię przytulam i ocieram Twoje mokre od łez oczęta :*
Zrobił Wam prezent z tej ostatniej zimy, tak jak mój Aksamitek podarował mi ostatnie lato. Pewnie się tam już poznały...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie w tych smutnych chwilach
Tak bardzo Ci współczuję!!! Bidulek pewnie biega sobie teraz po niebiańskich łąkach z innymi futerkami kochanymi, może Bipunię moją już spotkał????
OdpowiedzUsuńPomimo wszystko, przyjmij proszę zyczenia spokojnych Świąt Wielkiej Nocy...
Szkaradziej miał piękne życie i odszedł szczęśliwy. Moje koty odchodziły tragicznie: ostatnia została zamordowana na moich oczach przez psa-mordercę. Minęło kilka lat, mam nowe koty i ciągle odczuwam lęk, że historia może się powtórzyć.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego, Ewa
Przykre to i smutne:( Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi przykro.Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo Wam współczujemy. Wiemy jak to potwornie boli, kiedy odchodzi ukochane stworzenie, czasem czujesz, że zaraz pęknie ci serce i nic nie możesz na to poradzić. Jesteśmy z Wami myślami.
OdpowiedzUsuńŁzy ocieram, aż tak mnie to ruszyło.Znam ten ból po stracie nawet tych najmniejszych stworzeń i Was rozumiem.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie sie mocno i ciepło;)
Pozdrawiam
Szok!
OdpowiedzUsuńMiałam chwilę przerwy w blogowaniu, bo dzieci z wnusiami przybyły i wiadomo, że babcia musiała swój czas im poświęcić całkowicie. Babciny sprzęt robił za zepsuty,żeby potem miała do czego wracać.
I wróciłam pełna radości. Pędzę do znajomych, a tu...:((
Bardzo mi jest przykro, rozumiem i bardzo współczuję.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Nie takich wieści się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńTak mi przykro, nie umiem znaleźć odpowiednich słów, łzy lecą ciurkiem.
Miał dobre życie u Was, odszedł kochany. Trzymajcie się dzielnie. :*
Pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńWszystkim Drogim Bloggerkom, które odwiedziły mnie w tym okresie wielkiego żalu po odejściu Szkaradzieja serdecznie dziękuję za piękne słowa wsparcia i otuchy.
OdpowiedzUsuńBardzo ale to bardzo współczuję. Doskonale Ciebie rozumiem i wiem jak się czujesz bo sama ostatnio żegnałam mojego pupila który był z nami 13 lat. Najważniejsze, że Szkaradziej był z Wami szczęśliwy i miał cudowne życie. Jednak w nas pozostaje tęsknota.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie