30 kwietnia 2011
Makowski maluje, Django gra...
Mój ulubiony, może nawet wśród polskich malarzy najulubieńszy, Tadeusz Makowski. Jego obrazy, to znaczy reprodukcje obrazów, zobaczyłam po raz pierwszy będąc dzieckiem jeszcze niedużym. Dzieci inaczej reagują,wiadomo.Ale mój zachwyt pozostał. Do dzisiaj.
Szkoda, że umarł za wcześnie (1932), o wiele za wcześnie, ledwie pięćdziesiątkę przekroczywszy. Ile jeszcze dzieci w promieniach słońca, w ogrodach, w teatrach, w pracowniach, mógłby namalować? Ile jazzowych improwizacji wysłuchać? Bo muzykę tę wyjątkowo lubił.
Dlatego postanowiłam, aby w moim filmiku fragmenty twórczości Makowskiego ilustrowała osoba równie utalentowana, jazzman, kompozytor, geniusz nieomal, choć bez wykształcenia muzycznego, bo w ogóle niepiśmienny. Francuski artysta, Rom z pochodzenia, Jean Reinhard zwany Django był wirtuozem gry na gitarze mimo kalekiej lewej dłoni. Trzy palce miał sparaliżowane na skutek wypadku w pożarze wozu mieszkalnego. Chodził o lasce, bo miał również niesprawną nogę. Ale jak grał! Koncertował z wielkimi swojej epoki, zafascynowany Armstrongiem, nazywał go bratem.
Czy mogli się znać, Makowski i Django? Wątpliwe. Ale wielce prawdopodobne, że Tade, jak znajomi zwracali się do Makowskiego, wielki admirator jazzu, słuchał, i nie raz słuchał gry Django (dżago). Choćby w klubie "Krzyż Południa". W orkiestrze Andre Ekyana w tym klubie grywał własnie Reinhardt.
Zmarł Django jako człowiek 43-letni, kilka lat po wojnie, którą udało mu się przetrwać, a w której naziści zlikwidowali prawie cały naród romski.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chyba podobnie im w duszy grało... Kawał dobrej muzyki!
OdpowiedzUsuńAsiu i Wojtku, na pewno! I to mimo, że jeden był artystą-intelektualistą, a drugi artystą-samorodkiem, jeśli się tak można wyrazić:)
OdpowiedzUsuńNo, tak...z gustami się nie dyskutuje, ale...
OdpowiedzUsuńDjango gra tak, że moja dusza przenosi się do innego świata.
Malarstwo Makowskiego już nie wprawia mnie w takie stany,co oznacza tylko tyle, że inne dzieła malarskie bardziej mi się podobają.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Jolu, Makowskiego dzieci faktycznie, werystyczne nie są, ale może właśnie dlatego tak się wielu ludziom (i chyba wszystkim dzieciom) podobają:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że choć Django Ci się spodobał.
Wiele pozdrowień
Czyli nie jest tak źle !!!
OdpowiedzUsuńBuziaki:))