4 kwietnia 2011

Ab ovo


Nie, to nie moje odkrycie. Ja nigdy bym nie wpadła na to, aby stół wielkanocny dekorować rozbitymi skorupkami. No  może niezupełnie; bo jednak w skorupkach jest woda, a w wodzie żywe kwiatuszki. A skorupki w kieliszkach do jajek zostały umieszczone. Uroczo  wyglądają takie wazoniki. A ta kurza rodzinka? Nie słodka?
Zdjęcia
skopiowane stąd.
To strona
Marthy Steward, na której projekty wielkanocne wszelkie po prostu o lepsze ze sobą walczą, a wszystkie godne podziwu i naśladownictwa.  Mam nadzieję, że ktoś skorzysta. Ja na pewno:)

Jeszcze co prawda palcem nie kiwnęłam aby dom ogarnąć, jak to na wiosnę wypada zrobić, i nie tylko ze względu na święta. Ostatnio sfrustrowana byłam poważnie bo w moim gospodarstwe kolejna rzecz się popsuła; programator pralki odmówił współpracy z człowiekiem, a że to część nietania, po przeanalizowaniu kosztowym doszłam do wniosku, że wypada nową inwestycję zaplanować. Właściwie to wcale nie zaplanować, tylko od ręki zrealizować. A tu, jak zwykle, wszystko o świnkę się rozbija. To znaczy skarbonkę:).

Świat przedsiębiorców, wiadomo, coraz więcej chce zarabiać, więc coraz więcej produkuje, ale żeby więcej sprzedawać musi coraz marniejsze produkty nam oferować.
Gdzie te czasy, gdy rzeczy domowego użytku na pół życia starczały? Co tam na pół życia, na całe życie, a nierzadko i na dwa czy więcej pokoleń; takie meble na przykład, albo młynki do kawy, czy samowary, lub moździerze. Mamy, owszem, ale tylko jako dekoracje służą, z praktycznych powodów zresztą, a głównie z lenistwa, które zwykło się brakiem czasu usprawiedliwiać.
Tak, tak, teraz to wszystko tak zwane jednorazówki są, a na jednym z forów dotyczących problemów związanych ze sprzętem agd ktoś zażartował nawet, że niedługo co roku w kalendarzu zapisywać będziemy: kupić nową pralkę! Zdaje się, że ten czas właśnie nadchodzi.

Ale co tam, na razie skupiam się na wyborze maszyny piorącej, która ma wyczerpać następujące warunki: niezawodności (ha, ha, ha),  taniości (ha, ha, ha), wieloletniej gwarancji (ha, ha, ha), nowoczesnego dizajnu (no, tu może). Ale z drugiej strony po co komu piękne wzornictwo skoro blachy skorodują już w trzecim roku użytkowania, to znaczy zaraz po zakończeniu  terminu gwarancji?  
Góra prania już czeka, najwięcej kocich betów rzecz jasna. A one tak lubią wywalić się w czyściutkiej pościeli, zwłaszcza wtedy, gdy z dworu wrócą całe mokre i wybłocone. Więc nie ma co deliberować, tylko natychmiast kupować.
Oczywiście o żadnych upominkach, darach i prezencikach świątecznych mowy już być nie może.

9 komentarzy:

  1. Wiesz co, ja mam elektroluxa jeszcze sprzed urodzenia Zosi...odpukać, ale działa bez żadnych tam calgonów i innych fajerwerków...oooo, a prać lubię!!! A przy niedużym dziecku to nie mam wyjścia. No i Filemonowi też ulubiony dywanik i podusię często muszę prać, bo 17-letni żołądeczek to już delikatniusi jest...

    ... ale mamy wiosnę! I z nią nowa bieda...czyj to był wiersz o tych biedach? Konopnickiej?

    buziaczki

    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet fajne te pomysły - podobają mi się.
    No i stało się według życzenia Twego!
    Spróbowałam dzisiaj wstawić zdjęcia do bloga i...oniemiałam. Zdjęcia zostały dodane bez żadnego problemu.
    Nic z tego nie rozumiem, ale widać nie wszystko muszę rozumieć.
    Wychodzi na to, że mogę blogować bez żadnego problemu.No to jestem.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha,ha...ale mnie ubawiłaś!
    Z sympatii do Ciebie wytłumaczę o co chodzi.No to tak: tam jest napisane
    jolanda, czyli moje imię.
    Często piszę jo-landa. Bardzo mi się to podobało.Też mi się wydaje, że wygląda to jak starogreckie litery.
    Mam w programie mnóstwo rożnego rodzaju liter.Te mi jakoś przypadły do gustu.I cała tajemnica.
    Pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ago, to ja Ci zazdroszczę, bo sama żadnych prac domowych nie lubię, a do tego jak sprzęt nie działa, to już nerwy są okropne.

    Wasz Filemon, licząc ludzką miarą, przekroczył już osiemdziesiątkę, a więc wszelkie względy mu się należą!

    Co do pani Konopnickiej, to najlepiej pamiętam 'O krasnoludkach i sierotce Marysi' - zgodnie z tezą, że na starość człowiek dziecinnieje:)

    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. Jolu, Jo-lando, a widzisz! Cieszę się, bo Bloggera lubię, i bez Google w ogóle życia sobie nie wyobrażam a od czasu, kiedy pojawiła się Chrome, tylko tej przeglądarki używam; wyjątkowo wczoraj przesiadłam się na IE, ale tylko dla celów spisu powszechnego.

    A Ty już się 'spisałaś'?
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, ja się jeszcze nie spisałam, coś się ociągam.Muszę się zmobilizować jakoś.
    Zapraszam na nowy wpis - bezproblemowo dodany - miłe zaskoczenie...
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i zapraszam:))

    OdpowiedzUsuń
  8. THE END, FIN, KONIEC BLOGA
    Enfin, je vous invite ici; http://foto-donwinka.bloog.pl/
    I invite you here; http://foto-donwinka.bloog.pl/
    Zapraszam tu; http://foto-donwinka.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdrowych i bardzo spokojnych Świąt życzę!!!
    Pozdrawiam bardzo wiosennie:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę;)