5 marca 2010
Płacz i zgrzytanie zębów
Alexandre-Gabriel Decamps Jagdhunde 1839 Oil on canvas, Musee du Louvre
Łzy rzęsiste lały mi się z oczu, kiedy przed paru laty czytywałam licznie w prasie zamieszczane relacje z życia i działalności Bożeny Wahl. Ona, to znaczy p.Wahl, znana ongiś i podziwiana wielce artystka malarka, kobieta piękna, przedstawicielka warszawskiego high life'u zamieniła jakiś czas temu swoją rolę kobiety uwielbianej w stołecznym światku, na rolę opiekunki nad bezdomnymi zwierzętami, w zapomnianej przez ludzi wiosce pod Rawą Mazowiecką, gdzie założyła Przytulisko dla psów i kotów.
Ponieważ same łzy to mało, co roku wraz z mężem przekazywaliśmy nasz skromny, jednoprocentowy datek od podatku dochodowego na rzecz tej Fundacji, a ja w miejscowej prasie namawiałam co wrażliwsze na zwierzęcą krzywdę osoby, aby poszły w nasze ślady. Czasem też sięgamy do portfela aby doraźnie wspomóc najbardziej potrzebujących.
Choć nie prowadzę żadnych statystyk, a więc nie wiem ile osób mnie odwiedza, na tym blogu na stałe umieszczone jest łącze do schroniska w Boguszycach Małych. Chodzi mi o to, aby przypominać, że problem zwierząt bezdomnych istnieje. Że jeśli nawet tylko jedna osoba pomoże, i wcale niekoniecznie tej właśnie fundacji, to będzie to plus jedna osoba, a nie zero.
Przyznaję, że od wielu miesięcy nie odwiedzałam wirtualnie Przytuliska p.Wahl. Ale ponieważ właśnie zamierzam rozliczyć się z Fiskusem za ubiegły rok postanowiłam popatrzeć, co też słychać w Boguszycach, u psów i kotów.
A tam... o Boże Święty! Wielkie zamieszanie. Zmiany. Oskarżenia. Pomównienia. Dowody. Brak dowodów. Pani Wahl odwołana. Nowy Zarząd. Nowa Rada. Pani Bożena zakładniczką we własnym domu. Dochodzenia. Pani Wahl nową fundację zakłada.
A co ze zwierzętami?! Podobno dobrze. Podobno lepiej, niż dotychczas. Komu wierzyć? Kto ma rację? O co ta wojna? Wzburzona przeokropnie i prawie przekonana o winie dotychczasowej zarządzającej i właścicielki ziemi, na której znajduje się schronisko, napisałam do nowego Zarządu z pytaniami o rozliczenie tej aferalnej sprawy. Z odpowiedzi dowiedziałam się, że postępowanie prokuratorskie trwa, materiały prasowe nie zostały ocenione pod kątem rzetelności dziennikarskiej przez Radę Etyki Mediów, a wielotysięczna kwota pieniężna w dalszym ciągu jest nierozliczona, a więc nie wiadomo, czy została spożytkowana na potrzeby zwierząt, czy na inne cele.
Dziś, kiedy już trochę ochłonęłam po tych bulwersujących wiadomościach, sięgnęłam ponownie do materiałów prasowych. Barbara Pietkiewicz, wiadomo, jak pisze wierzy się jej każdemu słowu (artykuł w "Polityce" z sierpnia 2009 tu można przeczytać). W "Gazecie Wyborczej" 9 grudnia 2009 materiał "Bitwa na psim polu" zamieściła Anna Wacławik-Orpik (tekst tutaj). Zdaje się być obiektywny. Ale znów nie dać wiary słowom, zapewnieniom nowego Zarządu? Dlaczego?
Wniosek jest tylko jeden: U nas, jak zwykle, kiedy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, chodzi o pieniądze. Tylko dlaczego, na miły Bóg, zawsze najsłabsi na tym ucierpieć muszą?
Pytanie: Jak funkcjonuje prawo, w tym przypadku to o organizacjach pożytku publicznego, że dochodzić może do sytuacji, w których latami nikt nikogo, za nic nie rozlicza?
I refleksja. Jesteśmy dopiero na początku drogi prowadzącej do budowania społeczeństwa obywatelskiego. Między innymi ten jeden procent podatku, oddany do naszej dyspozycji, miał temu budownictwu służyć. Ilu z nas podobne sprawy skutecznie do tego zniechęcą?
Oczywiście w tym roku przekazuję, jak obiecałam, swój 1% na Fundację "Ostatnia szansa", wierząc, że to o psy chodzi. Może kiedyś wybiorę się do Boguszyc Małych, aby naocznie przekonać się, kto jest dobry. Dla zwierząt.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Faktycznie, sprawa jest skomplikowana.Co jakiś czas słyszymy lub czytamy, że ludzie działający na rzecz takiej czy innej fundacji działają w rzeczy samej na swój własny interes.Jest to niepokojące i przykre, bo decydując się na wsparcie jakiejkolwiek fundacji mamy święte przekonanie, że nasza złotówka komuś pomaga.Jak potem okazuje się, że pomaga tylko cwaniaczkom, to się po prostu buntujemy.Bardzo to jest przykre.Myślę, że jednak "...ludzi dobrej woli jest więcej..." - jak śpiewał Cz. Niemen.I trzeba wierzyć, że pomagają innym przy naszym skromnym udziale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:))
Oj, tak Jolu. Trzeba wierzyć, że działających w dobrej wierze jest zdecydowanie więcej, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńAle i coś robić, aby złotówka publiczna, społeczna, wydawana była w sposób przejrzysty, jak to się mówi.Chyba mądre prawo i jego przestrzeganie to jest jakaś recepta?
Pozdrawiam Cię Jolu serdecznie
A ja w tym roku nie mam wątpliwości - 1% daruję Tymiankowi, czyli Ori http://pelnialatawdomutymianka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA co do sprawy, która opisałaś i ktora jest mi znana tylko z prasy, uwierzyłam dziennikarzom. Opisane fakty przemówiły do mnie, jestem po stronie p.Wahl.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja nie znam sprawy o której piszesz, więc w tej konkretnej nie będę się wypowiadać. Ale bardzo mi jest smutno, kiedy co jakiś czas pojawiają się różnego rodzaju aferki typu: "mieli robić dobrze innym, robili dobrze sobie". Jakoś tak strasznie podkopuje to zaufanie do ludzi, a jak zwykle cierpią ci najbardziej potrzebujący pomocy tych, który przez te wszystkie aferki już nie chcą pomagać....
OdpowiedzUsuńrany Boskie!
OdpowiedzUsuńczłowiek człowiekowi gorzej niż zwierzęciem
i jak tu wierzyć
jestem po stronie Wahl
Joanno, na pewno zwierzaki w Domu Tymianka będą zachwycone!
OdpowiedzUsuńSama nie chcę odmówić boguszyckim psom, bo przecież nie one winne, że ludzie dogadać się nie potrafią.
Pozdrawiam serdecznie
deZeal, właśnie, te awantury o forsę, o to, kto ważniejszy, kto mądrzejszy, nie raz już potrafiły zdeformować cele, jakie miały przyświecać działalności charytatywnej.
OdpowiedzUsuńA najgorsze, że pies, kot czy koń w takim schronisku nie poskarży się przecież!
Pozdrowień dużo
Donata, odpowiedzieć się zdecydowanie to można tylko po stronie tych biednych zwierząt.
OdpowiedzUsuńTrudno jest odmówić wielkiego serca p. Wahl, ale z drugiej strony, choćby na przykładzie schroniska tej biednej Violetty Villas wiemy, że to absolutnie za mało.
Poza tym, czy Ty, opiekunka kilku psów, wyobrażasz sobie schronisko na 700 psów? (+koty)?
Moim zdaniem sam taki pomysł jest po prostu niedorzeczny. Bo to tworzenie obozu koncentracyjnego dla zwierząt, a nie żadna opieka nad nimi.
Pozdrawiam Cię
Nie mogę czytać takich wiadomości. Łzy to mało...
OdpowiedzUsuńJa też, ile mogę, pomagam. Dla mnie to czasem "tylko złoty pięćdziesiąt", a dla kogoś puszka, która wypełni chociaż głodny brzuszek...
Patrzę na moje blisko sześcioletnie dziecko i cieszę się, że jemu los zwierząt też leży na sercu.
Błękitna, wiadomo, Twój sześciolatek w ślady matki idzie.
OdpowiedzUsuńI nawet sobie nie wyobrażam, że może być inaczej, skoro od urodzenia maluch ze zwierzakami obcuje, więc wrażliwość ta jest naturalna. I niech zawsze tak zostanie.
Pozdrawiam Was, i to kocurzaste towarzystwo również.
P.S. A widzieliście Maru in Japan? Jest trochę szczęśliwych zwierzaków na świecie.
I właśnie przez takie niezdrowe sytuacje dobrzy ludzie stają się nieufni...
OdpowiedzUsuńA brak zaufania rodzi totalną klapę w każdej dziedzinie niesienia pomocy. To bardzo smutne :(
Kochana, ja jeszcze chciałam z innej beczki...
Miałam zamiar udzielić Ci odpowiedzi na zadane przez Ciebie pytanie pod ostatnim postem na moim blogu. Ale do pioruna zniknął mi gdzieś Twój adres mailowy, a to bardzo dziwna sprawa, gdyż go nigdy nie usuwałam!
Tu na blogu, też nie mogę się doszukać adresu... Nie wiem, czy ja już taka ślepa jestem, czy co? ;)
Ale serdecznie Cię zapraszam do komentarzy pod ostatnim postem. Udzielam tam szczegółowych odpowiedzi na pytania dziewczyn. Wśród nich znajdziesz odpowiedż, która powinna choć w części rozwiać Twoje pytanie. Jeśli jednak chciałabyś uzyskać jakieś dodatkowe informacje, proszę pisz do mnie maila, na którego zawsze odpowiem, o ile tylko będę umiała udzielić jakiejkolwiek rady.
O matko, jak się rozpisałam!!!
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Alexo, wszystko świetnie, Twoją wiadomość dostałam, i bardzo Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńW razie czego będę dalej Cię na spytki brać.
Pozdrawiam serdecznie
z jednej strony to prawda
OdpowiedzUsuńa z drugiej? nie przyjmiesz zwierzątka przywiązanego do płotu?
nie dasz mu jeść? dasz! i weźmiesz
buziaki
ja co jakiś czas wiozę worek karmy do schroniska
OdpowiedzUsuńchociaż wiem, że w naszym schronisku zwierzątka otrzymują gotowane
u nas zapisują kto karmę dostarczył
........
nie cieszę się, że psów przybywa, ale cieszę z budowy nowego schroniska
mimo wszystko życzę dzisiejszego dnia spędzonego bardzo miło;-)
OdpowiedzUsuńPrzyjmij życzenia babo kochana,
OdpowiedzUsuńod drugiej baby z samego rana!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Jolu, ubawiłam się rzeczywiście. I nie odmówiłam sobie przyjemności przekazania "dalej" Twoich życzeń.
OdpowiedzUsuńWiele pozdrowień